Po prostu jestem

Spać mi się chce, choć da się nawet wytrzymać. Za oknem ciemne chmury, choć mój smartphone mówi, że ma być cały dzień słońce, dopiero koło 22.00 trochę deszczu.

Kumpel z Australii odezwał się, że chce pogadać, następnego dnia, z rana. Na drugi dzień nie zgłosił się, aż do wieczora, kiedy napisał, że ma znowu spory dołek i myśli samobójcze, więc idzie do szpitala. Póki co, to nic o nim nie słychać.

Wczoraj grałem w paletki, mogłem się trochę wyszaleć, do bólu nóg. Potem jednak lepiej śpię, tak mi się wydaje.
To interesujące, że gdy rano się budzę, to naprawdę nic nie ma sensu.
- Tak sobie teraz myślisz - chodzi mi po głowie - że nie ma sensu nic robić, ale wiesz, logicznie, że w ciągu dnia się to zmieni.
No i tak było. Porobiłem moje ćwiczenia, które w danym momencie nie miały żadnego sensu, bo tak.
Potem wsiadłem na rower i po przejechaniu kawałka jakoś zaczęło się robić przyjemniej, w sensie, neutralnie. Nie, żeby wszystko nabrało znaczenia, ale nie warto było sobie tym głowy zawracać.

Teraz piję kawę, po prostu jestem.
Ciekawe kiedy się ten kumpel znowu odezwie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!