Nie lubię niedziel

Znowu niedziela, dokładnie mówiąc, to kończy się ona niedługo. Nie chce mi się coś do roboty.
Od zeszłego poniedziałku nie piję kawy, żeby się trochę od niej odzwyczaić. Mimo wszystko czuję delikatne ćmienie w skroniach. Nie wiem, czy to jeszcze resztki przyzwyczajenia do kofeiny? Nie piłem dzisiaj nawet zielonej herbaty, byłem za to się przebiec, w parku.
Wczoraj grałem w paletki, przez chyba 5 godzin. Między innymi z Su. Ona jest całkiem ładna, jak zdejmie te rogowe okulary. Su jest z Tajlandii.

Miło się biegło przez park, już dawno tego nie robiłem. Tak sobie pobiegłem, na luzie.
Kumpel zadzwonił, pyta, czy bym do nich nie wpadł, do Australii. On jest w miarę obrotny. Po takiej rozmowie telefonicznej mam wrażenie, że zupełnie nic nie robię.
Jego dzieci uczą się w szkole Chińskiego. Pewnie niedługo będą umiały lepiej ode mnie, to mi nie poprawia humoru, ale trochę motywację?
No właśnie, w niedzielę nie mam motywacji do niczego. Nie chce mi się po prostu walczyć, ale coś tam zrobię, napiszą choćby parę linijek w pamiętniku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!