Niedzielny ból głowy

W niedzielę padałem coś na pysk, jak to w niedzielę. Odsypiałem trochę, albo oglądałem jakieś reportaże na YT, większość o Korei Północnej.
Koło 15, czy jakoś tak, zaczęła mnie głowa boleć. Może od wylegiwania się na łóżku, a może od czegoś innego. Postanowiłem w niedzielę nie pić kawy, więc podejrzenie było, że to też z tego powodu. Sprawdziłem w internecie. No właśnie, na pierwszym miejscu, jako efekt głodu kofeinowego podany jest ból głowy, szczególnie w weekendy, bo wtedy czasami pija się mniej kawy niż w ciągu tygodnia, siedząc w robocie. Taki ból głowy, zbliżony do migreny, gdzie czuje się lekkie mdłości.
Nie napiłem się kawy, ale poszedłem zamiast tego na spacer, do pobliskiego dużego parku. Przebiegłem się nawet koło 200 metrów. Ból głowy jakoś powoli zniknął.
To nie pierwszy raz, że czuję ból głowy w weekend, bo w ciągu tygodnia go nie mam. Bieganie pomaga, spacer najwidoczniej też.

Nie mogłem wczoraj iść pobiegać, bo po pierwsze, to chciałem dać mięśniom odpocząć, a po drugie, to skręciłem sobie trochę nogę, w kostce. Grałem w sobotę, już dosyć zmęczony. Skręciłem, zrobiłem przerwę 4 minutową i oczywiście, następną godzinę grałem dalej. Wczoraj coś tam czułem, dzisiaj czuję chyba więcej. Takie życie.
Więc sobie chyba trening odpuszczę.
Póki co, to piję zieloną herbatę. Już od dawna chciałem sobie na jakiś czas kawę odpuścić, ale jakoś nie umiałem się zabrać. Zobaczymy jak długo na zielonej herbacie wytrzymam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!