Gadanie o problemach

Tu już wtorek. Nie przepadam za niedzielami, ale lubię jednak weekendy. To się chyba nazywa paradoks ;)
Obserwuję moje lęki, a poza tym, to żyję, lawirując trochę między nimi.
W przyszłym tygodniu spotykam się na chwilę z Bl, która wraca na parę dni z farmy w Kanadzie. Ona też nie umie sobie chyba nikogo znaleźć. Nie pracuje na tej farmie bo by tutaj nic nie zarobił, bo miała pracę, którą rzuciła, stałą pracę. Pewnie chciała przeżyć coś nowego, kto ją tam do końca wie. Teraz ma tylko jeden dzień wolny w tygodniu, zamiast wolnego weekendu i pracuje do 12 godzin dziennie, czasami. Wczoraj musiała wstać przed 2 nad ranem, bo gonili kurczaki, by je oddać do rzeźni, czy jak się to nazywa, gdzie kurczakom się głowy ucina.

Za oknem czasami pada, czasami nie. To interesujące ile mam barier w głowie. Ciekawe ile mają inni. Mimo wszystko, to nie jest to najczęściej tematem rozmów, nawet między przyjaciółmi. O problemach z nogą, czy plecami, o tym można pogadać z każdym. O problemach z głową raczej nie, w praktyce.

NB (narkotyk-B) nie odpisała mi na SMSa od chyba dwóch tygodni. Czy to odgrywa jakąś rolę?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!