Plan na życie i DNA

Siedzę w kafejce tego klubu sportowego. Przysiedli się do mnie, próbują zrobić coś z powolną przeglądarką na maku. Co mi do tego.
W piątek byłem w hali uniwersytetu wojskowego. żeby było śmieszniej, to dlatego, że robiłem tam coś ze znajomymi z Tajlandii. Ona, nawet dosyć ładna, gdy zdejmie okropne okulary, robi tam doktorat, on młodszy, robi tam magistra. Od niej się dowiedziałem, że on jest chyba wojskowym, czy coś. W każdym razie są mili. Ogólnie, to mam wrażenie, że ludzie z Tajlandii są mili, ale poznałem głównie studentów, czy robiących doktorat, więc nie jest to pewnie średnia krajowa.
Z Su, czyli tą Tajlandką, pożegnałem się na przystanku autobusowym, bo akurat jej autobus przyjechał. Ja jak zwykle, na rowerku.

Blondi odzywa się z Kanady, jest tam znowu na farmie, miła jest. Pracuje na farmie, choć ma doktorat z czegoś innego i miała pracę tutaj, którą rzuciła. Pieniądze to najwidoczniej nie wszystko. Teraz jest na "work and travel".
Wiem, ktoś mi powie "mam rodzinę, dzieci", albo "pracę". Jeden mój przyjaciel wyjechał z żoną i dziećmi do Australii, legalnie, na wizę. Ciekawe ile tam zostanie, ale jego dzieci nauczą się angielskiego i chińskiego, bo mają chiński w szkole.

Na właśnie, jaki jest mój plan na życie? Próbuję go znaleźć? Nie wiem, szukam. Nie wiem na ile uciekam, przed lękami, na ile udaje mi się pewne rzeczy robić.

Co ciekawe, tak wiele rzeczy jest zakodowane w naszym DNA. Na przykład pociąg seksualny, bo ten raczej nie jest wyuczony, występuje u wszystkich zwierząt.
Jestem tego świadom, że mną też on kieruje.

Idę zaraz znowu na paletki. Miło też popatrzeć na ładne dziewczyny.

Komentarze

  1. Plan na życie to gadżet, którego również jeszcze nie nabyłam. Pożyjemy zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, jak nic nie wymyślimy, to życie to za nas zrobi ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!