Chmurki taniego dezodorantu

Radio jest dosyć głośne, żeby zagłuszyć odgłos wirującej pralki, to znaczy, żeby było coś słychać. Za oknem niebieskie niebo. Gdy się pochylę, to nawet widzę jego kawałek, bo resztę zasłania mi blok naprzeciwko. Dlaczego wybrałem mieszkanie z blokiem naprzeciwko? Może dlatego, że ma balkon i od tej strony jest cicho, bo jest to zbiór budynków z dużym podwórzem pośrodku. Oczywiście, trawnik, jakieś drzewka pośrodku. Jest to zamknięte bramami, tak, że nikt obcy tu nie wejdzie. Pełno tu takich wewnętrznych podwórek. Taka charakterystyka budowy. Trochę może jak w Chinach, choć to północ Europy.

W każdym razie, to jest w tej kuchni dosyć głośno. W mojej głowie też, bo piję mocną czarną herbatę. Nie taką jakąś sikowatą, ale bardziej kolorem zbliżoną do kawy, choć pewnie ciemniejszą.
NB (Narkotyk-B) posłała mi zdjęcia psa i córki, kolejność dowolna, bo obie te jednostki były na zdjęciu. Pies wielki, przynajmniej jakiś porządny.

Rano chciało mi się spać, mam zakwasy, czyli jak zwykle. We wtorek nie byłem na treningu, tak, to codziennie coś tam robiłem. Dzisiaj też idę, choć boli mnie nadgarstek. Przynajmniej popatrzę na ładne dziewczyny, może pójdę do sauny, nie będę siedział jak jełop w domu, to znaczy, leżał na łóżku oglądając jakieś tam głupoty.

Dalej obserwuję moje reakcje, próbując znaleźć metodę na przeskoczenie pewnych przeszkód. Wiem, że w niektórych rzeczach się poprawiam, jak na przykład w paletkach. Dlatego, że je ćwiczę. Jak ze skakanką. Idzie mi to bardzo powoli, ale jakoś coś się tam poprawia. Nie jestem raczej specjalnie zdolny, na wszystko muszę pracować. Kiedyś umiałem tylko ze trzy podwójne skoki zrobić na skakance, wczoraj zrobiłem znowu 50, bez przerwy. ćwiczę to, bo jestem zbyt powolny.
To tylko jeden aspekt, w sumie mało znaczący, ale dający nadzieję, że coś się jednak może zmienić. Wiem, że lata temu było mi dużo gorzej, w weekend wszystko waliło mi się na głowę. Teraz jest jakoś lepiej, choć ciągle wiele jest niepoukładane.
Ciągle jeszcze nie wziąłem się za pewne rzeczy. Czuję lęk, to znaczy, zaczynam się lekko dusić, gdy o nich pomyślę.
-- Weź się za siebie, po prostu to zrób -- powiedziałby ktoś.
Dlatego pewnie jestem sam.Walczę tylko ze sobą samym, nie muszę z nikim innym.

Wczoraj w robocie ktoś mnie zestresował. Poczułem jak wpadam w stan "paniki". To znaczy, zauważyłem, że robię się jakiś dziwny, moje odbieranie świata jakby się zawęża, myśli zaczynają uciekać. Trwało to tylko przez moment. Nawet nie zdążyłem na to świadomie zareagować. Coś tam odpowiadałem, z drugiej strony zdając sobie sprawę ze swojego stanu. Jak mówię, szybko to przeszło, ale wiem, że mam już zasób narzędzi na takie przypadki. Codzienna medytacja, spokojne oddychanie, to pomaga, to mam wytrenowane, wiem, że mogę tego użyć, gdy mi się o tym przypomni.

Tutaj w przebieralniach nie wolno używać dezodorantów. Oczywiście, ludzie używają. Kiedyś mi to zwisało, ale teraz używam małej przebieralni i jak są okna zamknięte i ktoś doładuje z jakiejś chińskiej podróbki, to człowiek się czuje jak insekt popsikany DDT.
Po prostu śmierdzi, nie wiadomo co się wdycha. Często są to ludzie z pochodzenia z obcych krajów, muszę się temu przyjrzeć. W Australii też nie wolno używać aerozoli w przebieralniach, więc jak ktoś użyje, to raczej dyskretnie. Nie należę do przewrażliwionych, choć wiadomo, tak każdy przewrażliwiony zaczyna. Ale niektórzy to naprawdę używają tego sprayu na całe ciało, wytwarzając piękne chmurki. Teraz jak jest chłodniej, okna są zamknięte, to może się to bardziej czuje.
Ciekawe, czy w innych okolicach, krajach, też tak jest.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!