Dym z uszu

Czas płynie, klimatyzacja cicho szumi, dokładniej mówiąc, to syczy z lekka. Jak zwał tak zwał. W niedzielę mało co zrobiłem. Oczywiście, mam z tego powodu nieczyste sumienie, ale, może już tak po prostu jest, tłumaczę sobie.
Trudno jest wyłapać ten moment, kiedy lęki mną manipulują, bo odczuwam to nie tylko fizycznie, poprzez wrażenie duszenia się, gorąca, czy fale zmęczenia, ale też poprzez moje myśli.
- Po co -- to chyba najczęściej mi przychodzi do głowy.
- I tak się nie da/nie uda.
Wiem, że to wyuczona bezradność. Mimo, że o tym wiem, to trudno to przełamać.
W każdym razie, udało mi się wyjść na krótki spacer, dla zasady, choć to też "nie miało sensu".
To w pewnym sensie zabawne, obserwowanie swoich myśli. Już się do tego przyzwyczaiłem, że nie istnieje jedno "ja". Myśli pojawiają się z jakby różnych stron.
Każdy zna te obrazki na których do jednego ucha diabełek coś mówi, a do drugiego aniołek. Podobnie z innymi myślami.
Moim zdaniem mózg działa jak skomplikowana kolonia, na przykład mrówek. Porozumiewają się one między sobą, współpracują, ale po części są niezależne od siebie. Dlatego można mieć sprzeczne emocje, bo różne części mózgu do różnych "wniosków" dochodzą. To oczywiście bardzo jednostronny i uproszczony obraz, pokazujący tylko jedną perspektywę, jedno spojrzenie na coś. To jak zdjęcie samochodu, nie pokazuje ono detali silnika, ale widać na nim kółka, szyby, karoserię.

Blondi posłała zdjęcie z Kanady, tam jeszcze cieplej niż tutaj. Ona w letniej sukience, byli na lodach.
Wczoraj oglądałem parę meczy z paletek. Chcę się nauczyć strategii, bo to jednak łatwiej, jak się gra z głową. To znaczy, staram się rozpoznać strategię. Czasami, bardzo powoli, coś mi tam wychodzi. Myślę, że tego też się trzeba nauczyć, jak człowiek nie robi tego automatycznie. Co do uczenia się, to oglądałem sobie jeden głupi serial, po chińsku, z chińskimi napisami. Tyle mam satysfakcji, że już coś tam rozumiem, choć nie wszystko, czytając napisy. Muszę sobie je jeszcze zatrzymywać, bo tak szybko nie potrafię czytać.
Serial może trochę bez sensu, ale na tyle wciągający, że chce mi się go oglądać, mimo, że mi dym z uszu wychodzi, przez te napisy.

Komentarze

  1. Tylko trzeba uważać, żeby "mrówki" nie ogłosiły nagle niepodległości ;)
    Estyma za chińskie krzaczki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że te mrówki często ogłaszają niepodległość, na przykład po alkoholu :P
    Poza tym, to mrówkom ciężko jest walczyć o niezależność, bo niby kto to ma robić i jaka jest alternatywa? :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!