Dołki, czy jakoś tak

Wczoraj na treningu, zamiast wspaniałego zwycięstwa, przegrałem z kumplem. Oczywiście, nie używałem wszystkich rodzajów serwu, bo chciałem wygrać tak jak grałem. Mimo wszystko przegrałem i pewne zwoje w mojej głowie od razu zaczęły wysyłać sygnał w stylu - Tragedia, do niczego się nie nadajesz, po co w ogóle trenujesz.
W dodatku jedna dziewczyna z klubu się coś na nas obraziła, bo woleliśmy z kumplem trenować, zamiast z nią grać.
Interesujące jest obserwowanie tego, jak się potem różne emocje włączają. Szczególnie te w stylu "Do niczego się nie nadajesz, nie ma po co się wysilać, bo i tak nic z tego nie będzie".
Z drugiej strony zrobiłem wczoraj moją codzienną dawkę rzeczy z listy "todo". To jednak nie wystarczy, bo jak się ma dołkowaty humor, to człowiek sobie mówi "tak mało robisz", zamiast powiedzieć sobie "znowu ci się udało dzisiaj".
Tak to już jest, w sumie, patrząc na to z dystansu wydaje się to być nawet trochę śmieszne.

Komentarze

  1. Ja mam teraz etap uczenia przegrywania Dziwaka, gramy w szachy i dawanie się ogrywać 7-latkowi uważam za bezcelowe. Już mamy za sobą fazę ryku i ciężkiego focha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak, że w szachy, a nie w bierki :) Ja to w młynka z moją babcią grywałem, ale już nie pamiętam, kto częściej wygrywał ;))
    Jak widzę nie trzymasz się poprawności politycznej :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Bierki, młynek, warcaby, makao, świnka, wojna, statki, łapa, itp. wszystko mamy obcykane ;) głównie dlatego, że nie dopuszczam smarków do kompa i nie dlatego, że jestem cudowną ciocią, ale boję się, że mi go zdewastują.
    Jeśli chodzi o szachy, tu również nie jest to moja zasługa, a lokalnego systemu edukacji. Jesteśmy szachową mekką :D Prawdę mówiąc nie wiem nawet jak sprawa wygląda w reszcie kraju, ale u nas obowiązkowe szachy w klasach 1-3, były wprowadzone przeszło 20 lat temu. Ówczesny dyrektor był psychofanem szachów i ustanowił własną zasadę: w pierwszej klasie wszyscy, w drugiej i trzeciej tylko ci co ogarniają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano, są podobno komputery odporne na różne rzeczy, ale na dzieci i małpy pewnie jeszcze nie ;)
    Choć myślę, że to zależy od dzieci :P
    Pewnie, jakieś takie gry planszowe, czy coś, też jest potrzebne w rozwoju.
    W sumie, to ciekawe, że szachy ciągle są popularne, ale podobnie jak książki, w odróżnieniu od figet spinner, najwidoczniej tak szybko się nie znudzą ludzkości, bo istnieją już od paru tysięcy lat :)
    Nawet cywilizacja Majów miała książki, ale oświeceni kościelni je spalili, dosłownie, bo uznali je za dzieło szatana, mniej więcej. Ostały się tylko dwie, czy trzy książki, dosłownie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!