Lubię choinki

święta jakoś przeleciały, to znaczy, jeszcze nie do końca. Spędziłem je sam, nie licząc krótkiego spotkania z Bl, którą spotkałem na lotnisku, bo wracała do swojej pracy. To było w poniedziałek. Dzisiaj, nie licząc krótkiego spaceru w parku, oglądałem chiński serial. Muszę przy każdej linijce zatrzymywać, żeby zrozumieć o co chodzi. Czasami nic nie kumam, czasami szybko przeczytam. Ogólnie, to kumam więcej, niż nie kumam. Powoli wiem, jak jest "rozwieść się", "być w ciąży", bo serial wchodzi w ten etap.
Strasznie powoli mi ten chiński wchodzi, ale, zawsze to jakiś sukces, że potrafię czytane napisy jakiejś soap-operę w miarę zrozumieć.
Dodam, syn, maminsynek, synowa, rozbestwiona trochę, jej teściowa straszna intrygantka, znająca się na rzeczy i tak dalej. Oczywiście, są jakieś wątki poboczne, jak to w takim serialu. Oglądam go, bo jest w miarę łatwo pokapować o co chodzi, a poza tym, to interesujące jest, że tam rodzice mieszkają z dziećmi, co znam. Nie mówiąc już o tym, że kobiety w ciąży, to powinny chodzić w kapeluszu z folii aluminiowej, żeby ich jakieś promieniowanie nie dopadło. To tak w skrócie.

Nawet nie wiem, czy było mi smutno, że święta spędziłem sam. Tyle razy je już sam spędzałem, a jak byłem dzieckiem, to raczej za nimi nie przepadałem, bo trzeba było ze starym przy stole siedzieć, uważając jak się to robi, jak się łyżkę trzyma i ją do ust wkłada, a na koniec wysłuchiwać życzeń w stylu "żeby ci rozumu przybyło".
Tak, że mój sentyment do świąt potrafię okiełznać, z tym, że lubię, jak są ozdoby i choinki na ulicach i w centrach. Miłe to.

W dni wolne od pracy i sportu chodzę do parku, żeby w domu nie zgłupieć. Coraz łatwiej mi to przychodzi. Wreszcie wyczytałem, gdzie mieszkają wiewiórki, obejrzałem nawet na YT. Budują one gniazda, w sumie to oczywiste, w koronach drzew. Mają nawet parę takich gniazd, na przykład jakieś bardziej przewiewne na lato. Cwane.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!