Prościej wyć

No i znowu poniedziałek. Niedzielę przeżyłem w miarę dobrze, obijając się, ale poszedłem też na obligatoryjny spacer, do hali sportowej, zamiast do parku. Grała tam pierwsza drużyna mojego klubu. Fajnie grali, ale przegrali. Takie życie.

Za wiele rzeczy trudno jest mi się zabrać, to powoduje oczywiście frustrację. Wymówka zawsze się jakaś znajdzie, nie jest to tak, że czegoś "tak sobie" nie robię. Albo jestem zmęczony, albo pogoda nie taka, albo coś tam. Mój mózg dobrze wie, jak pokierować logiką tak, żebym uciekał od sytuacji wywołującej lęk.
Czego się jednak trzymam, to codzienne pisanie pamiętnika, czy mi się chce, czy nie. To po prostu takie poletko do ćwiczeń. żeby popisać dziesięć minut, do tego się siła zawsze znajdzie, bo potrafię godzinami wisieć na internecie, zamiast iść na przykład spać, mimo "zmęczenia".
To pisanie raczej mi wychodzi, zawsze jest jakaś satysfakcja. Niewiele tego, ale coś tam jest.

W sobotę byłem na paletkach. O dziwo coś mi tam wychodziło, może ćwiczenie rzeczywiście przynosi rezultaty, nawet u mnie? Były sytuacje, że zaczynałem przegrywać, ale pomyślałem sobie -- Oddychaj - i to mi pomogło w koncentracji.

Wczoraj wieczorem, zamiast robić coś sensownego, oglądałem kabarety. Zawsze się człowiek może pośmiać.
Oczywiście, zadowolony specjalnie nie jestem, że tak mało rzeczy robię, ale, myślę, że walka z emocjami kosztuje mnie sporo energii. Czasami prościej było by może wyjść na ulicę i wyć ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!