Raz słońce raz deszcz

 Czwartek, czyli ja znowu na ściance. Już po dwudziestym, czas leci, wiosna się zaczęła. Akurat wyszło słońce, po tym jak lało, zobaczymy, jak długo się to utrzyma, bo widzę ciężkie chmury na horyzoncie. Ja rowerem, siedzę w kafejce.

Postanowiłem, że skrócę książkę, radykalnie, bo inaczej to nigdy jej nie skończę. Ulżyło mi przez to. Po prostu spiszę najważniejsze rzeczy, myślę sobie i tyle. Trzeba zakończyć temat. Myślę, że nauczyłem się przy okazji paru rzeczy, bo trochę musiałem sprawdzić, żeby nie wypisywać zupełnych głupot, choć mogę sobie na to pozwolić, bo ekspertem nie jestem.

Coś mnie bolą ramiona. Może od szerokich pompek, które zacząłem robić, a może od ćwiczeń na tym campus board. Trudno wyczuć. 

Na rowerze jeżdżę już czasami bez czapki, a na pewno bez szalika.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!