Zmiana wymaga czasu? Da się trenować siłę woli?

Już dawno nie byłem na ściance, bo miałem głowę zajętą czym innym, to znaczy, z tydzień nie byłem, teraz siedzę tu w kafejce.
Drukarnia, która drukowała moją książkę, Azymut, ciągle się jeszcze nie pozbierała. A że jest też dystrybutorem, to książka powoli znika ze sklepów, pewnie dlatego, że mają logistyczne problemy, bo w niektórych sklepach jest jeszcze 50 egzemplarzy.

Co do  książki, to interesujące jest otrzymywanie bezpośrednich informacji od uważnego czytelnika, Tomka (blog Tomka). Bo wiadomo, mnie samemu trudno określić, jak ktoś inny odbiera to, co napisałem, jak dalece komunikacja z czytającą osobą działa, w jakim stopniu można zrozumieć to, co skleciłem.

Nadał pracuję nad sobą, ale moje podejście, w porównaniu z tym, które miałem parę lat temu, jakoś się zmieniło, choć trudno mi dokładni określić, co uległo zmianie. Wiem, że pomocne jest mi zrozumienie tego, co dzieje się w mojej głowie, choćby tylko bardzo powierzchowne, rudymentarne ;) Nie oznacza to, że mam nad procesami w mojej głowie pełną kontrolę, ale przynajmniej wiem jakoś tam lepiej, z czym mam do czynienia. Nazwanie smoka po imieniu odbiera mu władzę, przynajmniej częściowo, czyta się w bajkach. Znając czyjeś imię, ma się nad nim jakąś tam kontrolę; bo można taką osobę zawołać, po imieniu. Podobnie jest chyba z problemami, które ma się w głowie. Jakoś jest chyba łatwiej, gdy wiadomo, jak lęki funkcjonują, mimo że akurat duszą. Tak przynajmniej ja mam. Dlatego pewnie na te tematy piszę.

Jeden z psychoterapeutów powiedział, że on pokazuje klientowi wiele metod, takich, które mogą mu pomóc, może być ich z 10. Ta osoba sama wybiera z tego to, co jej najlepiej odpowiada, bo to kwestia dosyć indywidualna. Tak mi się to skojarzyło, bo czasami mówi się "u mnie to nie działa", wiem po sobie. 

Kiedyś obawiałem się, że jak się nad czymś pracuje, to nie wiadomo, czy to w ogóle pomaga. Cały wysiłek może bez sensu. Teraz wiem, że wiele zmian wymaga czasu. Jak z treningiem mięśni. Znany jest fakt, że leki antydepresyjne zaczynają działać dopiero po jakichś dwóch tygodniach. Nie do końca wiadomo dlaczego, ale przypuszcza się, że tyle czasu potrzeba, żeby "pamięć" to utrwaliła. Chodzi mi tu o te, które działają długoterminowo, na przykład na depresję (SSRI,  selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny). SSRI, to na nasze, blokowanie wchłaniania serotoniny, dlatego człowiek czuje się lepiej.

To znaczy, wiadomo, że pamięć to nie tylko same połączenia między neuronami, ale zmiana dotyczy też elementów genetycznych, upraszczając, między innymi związanymi z mRNA. Zapamiętywanie odbywa się również wewnątrz komórek. Dlatego też zmiany wymagają czasu.

Z powyższych względów staram się ćwiczyć pewne rzeczy regularnie. Na przykład siłę woli, nie tylko powolne oddychanie. Ta też wydaje się być abstrakcyjna, ale chodzi o pokonanie własnej niechęci do robienia czegoś. Trzeba się przezwyciężyć. Jak z lękami, gdzie Amygdala odgrywa sporą rolę, tak dla siły woli istotny jest przedni obszar mózgu (aMCC, anterior mid cingular cortex). 
Uważam, że A. Huberman dosyć dobrze to opisuje (niestety po angielsku).
A.Huberman - AMCC

Przykładowo, aMCC, czyli "siłę woli" można trenować wykonując przez parę minut czynności, na które nie ma się ochoty, do których trzeba się przezwyciężyć. 
aMCC jest także związany z motywacją. Stwierdzono to zarówno u ludzi (z urazami aMCC) jak i u zwierząt laboratoryjnych, które przez jej uszkodzenie traciły motywację do wysiłku.
aMCC and Tenacity
Zazwyczaj nie wrzucam tu linków, może jednak zacznę tak robić. Choć moje linki są po angielsku, to można sobie takie artykuły przetłumaczyć, jak to kogoś interesuje. Literatura jest głównie w tym języku.

Miało być dzisiaj na temat tego, jak pracować nad spokojem wewnętrznym, ostało się jednak na aMCC.

Z powyższych powodów, gdy słyszę, że ktoś ma jakiś problem z motywacją, jak to bywa w przypadkach CPTSD czy depresji, to często zadaję sobie pytanie, co ta osoba robi, jakie części mózgu trenuje, żeby próbować zmienić swój stan, najlepiej poprawić. Czy trenuje ona na przykład aMCC, albo czy ma jakieś rutyny, które jej pomagają na co dzień. Pewnie ma. Rutyny, nawyki, to już inny temat, inna część mózgu, niż taki aMCC, który jest w przedniej części głowy. Nie wspominając już o tym, że depresja to spektrum różnych objawów, a jedna "depresja" nie istnieje, jak jedno "złamanie kości", porównując to do aparatu ruchowego. Bo która to kość, noga, ręka, a może żebro? W zależności od tego, różne podejście może być wymagane.

Zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko jedna perspektywa spojrzenia na problemy, bo jest też wiele innych.
 

 

 

 

Komentarze

  1. Cześć. To może w punktach, żeby było prościej się komunikować.

    1) znam imiona moich kontrolerów i nijak mi to nie pomaga, za cholerę nic nie zmienia 😜
    2) jak kiedyś uczyłem jeździć, to sam dobierałem odpowiednią metodę nauki do osoby, ale to pewnie o wiele prostsze niż w przypadku zaburzeń psychicznych;
    3) dzięki za linki - mimo że po angielsku, to można sobie przetłumaczyć i dowiedzieć się więcej;
    4) no właśnie - zaburzenia psychiczne to nie tylko leki, to ćwiczenie mózgu, trening, terapia. Bo leki to tylko doraźna pomoc, no chyba że już nie da się niczego z mózgiem zrobić. Choć wydaje mi się, że neuroplastyczność możliwa jest w większości (a może i we wszystkich) przypadkach, nie wiem;
    5) czyli na wątek o koszeniu będę musiał jeszcze poczekać? Mam nadzieję że nie zapomniałeś o nim 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem ekspertem, ale tu moje odpowiedzi :)
      1) Nie wiesz, czy Ci znajomość imion kontrolerów nie pomaga, bo nie wiesz, jakby było jakby byli zupełnie anonimowo, może byś myślał, że KI cię kontroluje :P Chyba, że masz też anonimowych kontrolerów.
      Ale może rzeczywiście Ci to wcale nie pomaga :)
      2) Czyli chyba bardzo dobrze robiłeś, że dopasowywałeś metody do potrzeb, z tego co pamiętam, to chętnych klientów Ci nie brakowało :)
      3) Ok, to będę wrzucał więcej linków w przyszłości.
      4) Też tak to rozumiem, że leki to doraźna pomoc. Polecam książkę albo wypowiedzi Van der Kolk, długoletniego psychoterapeuty, który przeżył fazę euforii lekami w lecznictwie psychoterapeutycznym. Jego książka: "The Body Keeps the Score", jest też pewnie po polsku (?), w której wspominam też o tym, ale też wypowiedzi na YT. Zrobiłem referencję do niej w mojej książce.
      Z tego co wiem, to neuroplastyczność, jako zjawisko, zachodzi u każdego. Na ile jest związana z pozytywnymi zmianami, to zależy pewnie od tego, na ile takie pozytywne zmiany zachodzą.
      5) Wątek o koszenie wrzucę niebawem ;)

      Usuń
  2. Dzięki za odpowiedzi, to dla mnie dość złożone kwestie (z tymi kontrolami) możliwe że za jakiś czas napiszę o tym u siebie więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę :) Na tych kontrolerów, to jestem ciekaw :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Po co wiedza o budowie mózgu?

Wylegujący się nukleus

Kurs koszenia trawy i tajemnicze klepanie kosy