Niedziela

No i już niedziela. Akurat spotkałem nauczycielkę Shiatsu, powiedziała, że moje
Shiatsu jest dobre, z tego co widziała, może się za nie znowu wezmę, bo się zabieram
i zabieram. Młoda, prześliczna dziewczyna mnie coś zagadywała ostatnio. Pamiętam jej spojrzenie jak wychodziłem z budynku. Nie ma chłopaka, wiem, bo spytałem się, czy jej
chłopakiem jest B. po tym, jak powiedziała, że ma kłopoty z chłopakiem.
Ciekawe co z tego będzie. Już się boję konsekwencji zaproszenia jej na kawę,
niezależnie od tego, czy ona się na to zgodzi. Może jej zaproponować wspólne wspinanie się?
Ale tak naprawdę, to mam ochotę ją pocałować, bo ma pełne, okrągłe wargi,
których miękkość i delikatność potrafiłbym sobie wyobrazić.
Zobaczymy co będzie dalej, może coś będzie, a może nie. Narkotyk się nie odezwał,
ale dzięki S. czyli tej ślicznej, udało mi się na chwilę o nim zapomnieć.
Udało mi się iść pobiegać rano, uciec na chwilę od zamknięcia we własnym pokoju i
od swoich myśli. Tkwię często nieruchomo przed monitorem komputera, leżąc na łóżku
o niebieskim prześcieradle i oglądam sitcoms, czyli amerykańskie serie. Trudno mi się
od nich oderwać, coś mi mówi, schowaj się przed światem, nie rób nic, chowaj się przed
swoimi myślami. Więc chowam się, czując się przy tym źle, mając przed oczami tą część
mnie, która mnie kontroluje. Tak chciałbym zacząć wtedy krzyczeć, wołać o pomoc, uciec gdzieś, ale nie. Leżę i wpatruję się w ekran komputera, żyjąc życiem innych ludzi,
wymyślonych przez kogoś. To nie są nawet realni ludzie. Kiedyś wyłączałem nawet radio,
uważając, że zakłóca moje myśli, teraz zagłuszam je sam. Zagłuszam śmierć moich bliskich,
moją nieporadność, czy samotność? Uciekam przed ludźmi, chociaż nie muszę się ich bać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!