Kodowanie

Kiedyś stwierdziłem u mnie PTSD, czyli post traumatic stress disorder. Poszedłem do psychoterapeuty i powiedziałem mu,
że potrzebuję trenera. Przeczytałem przedtem jeszcze jedną książkę na ten temat, który mi się bardzo spodobała.
To znaczy, przeczytałem wiele na ten temat, ale ta książka mi się najbardziej spodobała, "Trauma and recovery".

Kiedys, to znaczy może jeszcze niecałe dwa lata temu uciekałem myślami do samobójstawa, jak mi źle było.
Samobójstwo jako metoda na rozwiązywanie problemów. Teraz już tego nie robię. Może dlatego, że nie jest
mi już tak źle. Co się zmieniło? Może nie tak wiele, nadal nie mam dziewczyny, mam nawet bardziej rozwalone kolano,
ale lepiej mi jest.
Chyba nie jest mi tak źle, tak, że nie opłaca mi się już się zabijać.
Dlaczego mi lepiej? Jest na to parę powodów.

Dzien zaczynal sie i konczyl mysla o kims.
Dzien zaczynal sie wschodem slonca, polami pokrytymi zoltymi
kwiatami rzepaku. Pola pokryte zlocistym zbozem,
rozswietlone sloncem, zszragane ciemnymi chmurami i deszczem.
Czasami zapominalem o tym kims, czasmi byl ten ktos na wyciagniecie
dloni lub blizej. A pola zmienialy sie, raz pokryte sniegiem,
raz jesienne, wiosenne, oslonecznione lub smutne, jak pobliski las,
jakby porzucony gdzies na skraju miasta.
Potem zniknely te pola z mojego zycia, zostaly zastapione czyms innym.
Ale ten ktos byl, ciagle daleki, jak niespelniona obietnica.
Byl i trwal, wydawalo by sie na wieczonosc. Zawsze na wyciagniecie
dloni, ale nie blizej.
Byl tak blisko, jak zapach wiosny, jak wspomnienie sennego marzenia.
Slodki i nieuchwytny. Nie dalo sie go nigdzie zachowac, nie dalo
sie zatrzymac. Byl obietnica niespelnienia. To maja do siebie marzenia.
I teraz, gdy widze niebieskie niebo, trudno mi uwierzyc, ze tego kogos
juz nie ma. Ze slowa rozwial wiatr, jakby to byly jesienne liscie,
ktorych juz nie ma, bo to wiosna.
Czasami nie chce w to wszystko uwierzyc. Czasami zapominam o tym.
I tylko bicie mojego serca mnie zdradza. Zdradza, ze mysle o kims,
sam o tym nie wiedzac, ani tego nie chcac.

Komentarze

  1. zabojcza-w-uwodzeniu8 kwietnia 2009 20:34

    "Świat niczego od ciebie nie potrzebuje, ale ty musisz mu coś dać. Dlatego żyjesz. Jeśli się zabijesz - niczym się nie różnisz od miliardów innych czaszek, które leżą pod ziemią. Jeśli dasz coś światu, nawet coś nietrwałego, wygrasz."
    Jonathan Carroll

    Co do naszego "sparingu"- hehe, w Chicago nie będę wiecznie, właściwie to wiza mi się kończy i niedługo zawitam w moje rodzinne strony ;) A wtedy do tego wrócimy. Tymczasem czytam i komentuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, a kiedyż to się opłaca zabijać?:)
    Baj de łej zawsze mi się wydawało, że samobójstwo popełnia się z powodu jakiegoś rodzaju otępienia umysłowego, albo bycia tak bardzo znudzonym tym, że nic nie jest się w stanie zrobić.
    Ale cóż, co człowiek, to pomysł...
    Ładny ten cytat, co koleżanka pod spodem wkleiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz sie z moimi przedmowczyniami zgodze, ale ze dwa lata temu napisalem, co czulem, niestety, kiepski ze mnie pisarczyk ;o) tak sobie wtedy pisalem, bo to pomagalo, na chwile. Pozniej odkrylem, ze Van Gogh tez pisal o uwiezieniu w klatce i czulem sie mnie samotny, i mam uszy, oba ;o)

    Jestem znowu w pulapce, w klatce.
    Dlatego po prostu pisze, by moje przerazenie wyplakac.
    By moje tesknoty choc na chwile, na pare momentow ukoic.
    Moze mi sie uda kiedys kawalek rzeczywistosci nagiac,
    tak, by mnie swoimi krawedziami stale nie ranila.
    I po prostu nie wiem dalej. W moim wnetrzu jestem bezradny.
    Jestem jak maly chlopczyk stojacy bezradnie,
    pelen bolu i przerazenia, wypelniony brakiem nadzieji.

    Ludzie przechodza kolo mnie, czasami mnie ktos po glowie poglaszcze,
    czasami mnie ktos kopnie.
    Ludzie przechodza kolo mnie, chcialbym ich schwycic za dlon,
    poprosic o pomoc, ale za kazdym razem jak probuje,
    niewidzialna dlon daje mi w twarz.


    Blagam o odrobine milosci, jak inni blagaja o chleb.
    Wtedy zaciskaja wargi i odchodza spiesznym krokiem, jakbym byl tredowaty.
    Wsytdze sie wtedy, bo wiem, ze to nie wypada.
    Wtedy czekam po prostu na noc, z jej gwiazdami, z jej cisza i cichym spiewem oceanu.
    Zanurzam sie w jego falach, jak w objeciach kogos, kto by mnie pokochal.
    Odwracam sie od ludzi i juz ich nie potrzebuje. Nie potrzebuje ich kpin,
    dobrych rad i ich obojetnosci. Kolysze sie na falach bedac czescia czegos,
    co jest czescia mojego swiata. Co nie jest mi obojetne, bo jest pelne zycia.
    Glaszcze moje dlonie, albo smaga w twarz bolesnym pejczem, ale znam jego reguly.
    Obmywa moje zaognione rany i szepcze cos do mnie, jak ktos ukochany.

    Chcialbym wtedy zanurzyc moja twarz w tym przytulnym blekicie
    i przestac oddychac, by moc lepiej jego odglosy uslyszec.
    Chcialbym tak pozostac, wsluchujac sie w cicho pekajace babelki piany na brzegu,
    slyszyc ziarenka piasku szeleszczace szelestem odplywajacej i przyplywajacej wody.
    Slyszec, jak dlonie morza ciagle nowe wzory na piasku plazy rzezbia,
    przesuwaja kamienie, ustawiaja muszle. Gonia male kraby i czerwone stopy mew.

    Ale kiedys musze wyjsc, musze sie obudzic i otworzyc oczy.
    By na powitanie dostac w twarz, zebym nie zapomnial kim jestem i gdzie moje miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czlowiek sie tez moze zabic, jak mu jest rzeczywiscie zle i nie widzi nadziei. Nie zawsze trzeba zabijac sie z nudow, lub dlatego, ze jest sie pokreconym ;o)
    http://en.wikipedia.org/wiki/David_Foster_Wallace
    niedawno, nie byl chyba pokrecony, za to depresja, Hemingway, Van Gogh itp.
    Chociaz, moze oni i byli pokreceni.

    A co do "sparingu", to tez czasami wpadam do Polski ;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. zabojcza-w-uwodzeniu10 kwietnia 2009 05:05

    Wcale nie jesteś taki kiepski w pisaniu. Pisz tak dalej, a obiecuję, że będę się śmiała, będę płakała. Pisz tak, żebym czekała...

    Zdradzisz mi swój wiek?

    OdpowiedzUsuń
  6. Van Gogh nie był pokręcony? Paul Gauguin nazywał go Szalonym Holendrem :)
    A stan, o który mi chodziło, to bezradność - byłam po prostu wzburzona i nie potrafiłam się dobrze wysłowić. Wydaje mi się, że to główny powód - na końcu wszystko sprowadza się do niej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mowie, ze Van Gogh nie byl pokrecony, ale jego listy nie sa takie pokrecone i oni dosyc sporo absyntu wciagali w siebie.
    Mam pewnie 2 razy tyle lat co pytajaca ;o)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!