Zakupy czasu

Czy z L tutaj, czy bez, po prostu idę dalej moją drogą. Ciekawe, co koniec roku przyniesie, ale póki co, to nie jest to chyba takie ważne, choć mnie trochę niepokoi. Łatwiej mi nazwać mój lęk po imieniu, nadać mu imię, szukać jego powodów, albo sposobów, by z nim żyć, lub go zmieniać. Bo mógłbym uciec, dokąd? W niespełnioną miłość, albo "spełnioną", ale w której musiał bym dalej uciekać. Więc powoli przestaje mi się śpieszyć. Kiedyś nie chciałem marnować czasu, i zmarnowałem go tyle, przez parę ostatnich lat. Coś mnie zaczęło gonić, i zacząłem to czuć. Kiedyś, po prostu byłem zamknięty i było prościej. To znaczy, było trudniej, ale u drugiej strony prościej, choć donikąd to nie prowadziło. A teraz? Teraz może spokojniej wędruję, może, a może nie. Denerwuje mnie, że L się tak głośno śmieje, rozmawiając przez telefon. Może myślę "co pomyślą sąsiedzi", tak jakby to jakąś rolę odgrywało. Chodzimy czasami z L na zakupy, jak dzisiaj do Ikei. Po prostu miły czas.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!