Chmury

Chmury przepływają za oknem, po raz któryś. Sąsiadka ma dzieciaka, nawet nie wiedziałem, że jest w ciąży, bo nie jest zbyt szczupła. A może zaadoptowali to dziecko? Nie wiem. Mam momenty, że czekam, co się ciekawego, albo miłego wydarzy, to lepiej, niż po prostu czekać, aż ból przejdzie. Co zrobić z moim życiem, gdy przestanę uciekać, jeśli przestanę. Może pojadę do Australii, byłem tam już 2 razy i gdybym chciał, to mógłbym tam po prostu zostać. Mam jeszcze 3 lata, żeby się zastanowić, czy coś koło tego.
Ludzie marzą, żeby pojechać tam, czy tutaj, a mnie się po prostu nie chce.
Jak mi się zachce, to pojadę. Teraz miotam się trochę. Uczę się nie popadać w rolę ofiary, nie dawać więcej niż dostaję.
Mam ptsd i w sumie, to może powinienem cieszyć się, że przeżyłem. Szukam siebie i to kosztuje energii, słowa, afty, nic i tyle.
Samotność dnia i po prostu bycie. Gdy płynę to czuję wodę, po moimi dłońmi, jej nacisk na palce.
Wczoraj masowałem trochę plecy Bi, bolą ją. Ja nie przepadam za tym, gdy ktoś mnie masuje, bo większość ludzi robi to nieporadnie, to jak słuchać muzyki amatora. W sumie miłe, ale na dłuższą metę męczące, albo po prostu nudne, gdy klasyka, to znaczy, gdy amatorzy grają klasykę.
Pisanie to inny świat. Trochę inny. Więc po prostu piszę na blogu, bo to nie obarczone odpowiedzialnością za to, że jest to istotne.
Pamiętam, gdy wysiadałem z mojego ulubionego samochodu, który się raz przetoczył. Zapomniałem w nim mojego ulubionego noża, albo jednego z ulubionych noży. Zgubiłem przez ten wypadek też rysunek, którego inną kopię dałem komuś.
Ale to inna historia.
I wysiadając, patrząc na rozbitą szybę i zgnieciony przód pomyślałem, że chciałbym nie żyć, tak szkoda mi było tego samochodu.
Po jakimś czasie przyjechał dźwig, bo zadzwoniłem z domu stojącego za zakrętem. Było to trochę na pustkowiu, zakręt był w miejscu, w którym nie było drzew, dlatego go nie zauważyłem. Samochód sprzedałem taksówkarzowi, jadąc z nim za dźwigiem, który mój samochód transportował. Dojechałem do mieszkania mojej dziewczyny, albo może tylko dobrej znajomej i czegoś mi brakowało.
Chciałbym przestać czuć ten lęk, ten niepokój, który mnie blokuje, z którym muszę codziennie walczyć. Może nauczę się Chińskiego. Podoba mi się ten język, nie wiem dlaczego. Afty to oznaka stresu. U mnie.
Kafka pisał coś o samotności, samotności wśród ludzi. Akurat kłócą się o jego rękopisy, jak sępy. Tak, jakby się nim przejmowali, gdy żył. Jak i V.Goghiem czy innymi. Teraz ich dzieła są warte miliony, ich myśli, ale nie oni, sępy i hieny. Chociaż one robią to, by przyżyć, są często po prostu ogniwem w łańcuszku. A ci którzy handlują dziełami sztuki, albo je kupują. Są też ogniwem w jakimś łańcuszku rozmnażania, władzy, przekazywania DNA, albo po prostu cieniem tych emocji.
Tak sobie piszę, ja rozumiem, co chcę powiedzieć, czy ktoś inny rozumie, nie wiem.
Chiński, mhm..., Ni yao chena , czy jak się to pisze "co chcesz" ;)
L, moja współmieszkanka nie chce, żebym wiedział, kiedy ona pracuje. Zamyka się w pokoju i siedzi całymi dniami pisząc maila i oglądając kawałki filmów. Ona nie lubi, jak się ją kontroluje, raz się zezłościła, jak do niej zadzwoniłem i spytałem się, tak po prostu "gdzie jesteś", na początku rozmowy. A ja prawie zawsze tak pytam, z ciekawości, jak ktoś nie jest w domu. Bo to różnica, czy ktoś w pracy, na spacerze, na zakupach, akurat jedzie samochodem. Ale, nie mam ochoty jej pouczać, to jest, mam ochotę, ale wiem, że to bez sensu, bo jak można kogoś pouczać, że niby co, że to nie ma sensu całymi dniami przed komputerem siedzieć i pracować 20 godzin w tygodniu i marzyć. Może i to ma sens dla kogoś. Każdy jest inny.
Napisałem do NB i CA. Ciekawe, czy odpiszą, pewnie nie.
A z drugiej strony właśnie rozmawiałem z miła C, z którą niedawno zaczęliśmy rozmawiać, chociaż z widzenia znamy się od roku. Jest trochę pokręcona. Za to BDT, czyli była dziewczyna terapeuty jest normalna i może się znowu na kawę spotkamy. Eh, życie, raz w dołku, raz na pagórku, więc warto sobie zapamiętać, gdy jest się w miarę wyżej, co się czuje, by się nie dołować, gdy jest się czasami niżej.
I znowu usłyszałem sms, i pomyślałem, że to od NB, i w pewnym sensie z ciekawością obserwowałem, jak coś zaczyna ściskać mój żołądek, lekko, ale stanowczo. "Dlaczego?"-zapytałem sam siebie. "Dlaczego mnie to tak cholernie niepokoi i tak boję się tego smsu". Bo przecież nawet nie wiedziałem, że to od Niej. Myślałem sobie, że to może od N. Może dlatego ten niepokój nie był taki przenikający. Dlaczego ma mi być tak źle, bo boję się ją stracić? Bo boję się, że mnie zrani? Przecież nie jesteśmy razem, od lat. Dlaczego mam mi być źle, i mam się tego kontaktu trzymać. Spojrzałem na sms i był on od N. Napisała mi, że mam się nie smucić, bo są miłe chwile. Dlatego wolę smsy od N, bo są pełne ciepła :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!