Ucieczki czy Chiński

Siedzę znowu w kafejce, rozmawiałem z Ch. Nawet mnie poprosiła o mój numer telefonu, bo jej trochę pomogłem w zastanawianiu się nad ideami do pracy. A może chciała mój numer po prostu, kto ją wie. Narzekała, że ją szyja, czy kark boli, bo ma coś z zębem. Nie zaproponowałem jej masażu, bo mi się po prostu nie chce.
Obudziłem się jakiś cały niespokojny. Myślałem o tym, ile szans przegapiłem, by trochę więcej zarobić. Moje myśli chodziły tu i tam. Pomyślałem, że jestem sam. W końcu z tego wszystkiego poszedłem pobiegać. Nawet nie wiem, czy nie mam znowu zerwanego wiązadła, po tej wywrotce na rowerze. Pies temu mordę lizał. L była w domu. L jest bardzo ładna, stwierdzam za każdym razem, prawie. Czasami potrafi być miła.
CA (cannabis A) napisała, że nie idzie się wspinać w tym tygodniu. To i może lepiej. Chciałem jej napisać, że nie wiem, czy będę jeszcze do niej pisał o problemach z PTSD itp, bo ona też ma takie, ale stwierdziłem, że nie mam ochoty na to. Pisząc to teraz, zapomniałem na moment o tym, że nic jej nie wysłałem, i wystraszyłem się. "Co takiego napisałem"-pomyślałem. Ale nie napisałem nic do CA, skasowałem tego maila, którego zacząłem. Chyba na szczęcie. Chyba warto powoli odzwyczaić się od tych narkotyków, jak NB (narkotyk B) i CA. Wolę mieć kontakt z dziewczynami, z którymi mogę się pośmiać i nie czuć tego bólu egzystencjalnegoi, lub mieć f-b (flash-backi).
Co będę robił od połowy grudnia, gdy mi się robota skończy? Ano, będę walczył, szukał czegoś nowego, może się coś znajdzie prędzej niż później.
Może poduczę się Francuskiego i Chińskiego. Chiński jakoś mi się podoba, jest trochę tajemniczy ;)
Chcę wreszcie coś popisać, może parę opowiadań, czy jakiś artykuł. Zobaczę.
Nie znoszę tego uczucia niepokoju, który tak często czuję. Szukam drogi, by było go mniej. I może rzeczywiście jest pracowanie nad przeszłością jedną z metod. Jedną, nie jedyną. Uprawiam sport, bo to pomaga, medytację czasami. Pływanie, to prawie medytacja, zależy jak się pływa.
Mam znowu więcej kontaktu z DT. Ciekawe, czy się z nią kiedyś pokocham. Nawet nie wiem, czy tak naprawdę mam na to ochotę. W tym momencie wolałbym jakieś opowiadanie napisać, czy cokolwiek, coś opublikować, co by się komuś podobało i z czego można by jeszcze coś mieć, choćby satysfakcję ;)
Ch ma problemy, M ma problemy, jego żona też (depresyjni), kumpel w szpitalu (odwyk) jego żona padnięta, jak zwykle. W pracy jest parę osób bez problemów, na pierwszy rzut oka, i im zazdroszczę. By trochę więcej energii nabrać oglądam sobie 10-ciu najlepszych aktorów z kung fu. Opowiedziałem dzisiaj L jak mnie ktoś raz obrabować chciał, bo mnie nazwała kiedyś, parę dni temu, mięczakiem.
Nie jestem żadnym "hero" ;) i nikogo nie uderzyłem, ale pieniędzy też nikt nie dostał. Mhmm, może by o tym napisać. Coś mam pokołowane w głowie. Wolny dzień, dziwny dzień.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!