Spokojniej

Dzisiaj coś mi spokojniej. Napiłem się rano mocnej herbaty i chyba dlatego zacząłem po ścianach chodzić, to znaczy, czułem silny niepokój i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. W sumie, to na basen nie chciałem iść, nie chcę ramienia nadwyrężać, na ściankę też nie, bo jeszcze mnie trochę co poniektóre palce bolą, biegać mi się nie chciało. Zdecydowałem się na ściankę, bo zawsze tam trochę ludzi i jest szansa, że "dziewczynę mego życia" tam spotkam. W sumie, to już dwie dziewczyny tam spotkałem, ale to już jakiś czas temu. Wybrałem się w końcu na ściankę. Było tam może ze 20 osób, które znałem i ileś tam więcej, których nie znałem. Ale było miło. Na chwilę zapomniałem o moich lękach, czy niepokojach. Myślę, że przez praktykowanie jogi łatwiej jest mi się wspinać, jestem bardziej porozciągany. Teraz siedzę w kafejce i piję herbatę "Yogi". Tak się nazywa. Dziewczyny nie spotkałem, ale trudno. Jak mi koło południa tak dziwnie było, to nie myślałem o tym, by do NB napisać, czyli do mojego "narkotyku B". Wygląda na to, że jego działanie traci na sile, a może to ja też się zmieniam i nie szukam w dziewczynach ucieczki od moich lęków i problemów. A może mi się tylko tak wydaje. Akurat tu jakaś taka muzyka z didgeridoo. Przenieść się jednak kiedyś do Australii?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!