Rozmowy z samym sobą

Uczę się rozmawiać ze sobą samym, to znaczy, z moim wewnętrznym dzieckiem, czyli z moją podświadomością, czyli z częścią mózgu, który mieści się koło ciałka migdałkowatego, czy coś w tym rodzaju. Co dziwne, to mi chyba pomaga. A może pomaga mi też, że mam znowu robotę? Ale łatwiej mi chyba pewne decyzje podjąć, tak mi się wydaje. I gdy czuję gwałtowny smutek, lęk, bezradność, to staram się przytulić mnie samego, tego z czasów, gdy byłem bezradny i żyłem w lęku, to znaczy, w wieku od 0 do może 16-tego roku życia. Ale rozmawiam ze sobą, gdy mam może 8-10 lat. Nie wpadłem sam na to, przeczytałem masę książek, ostatnio czytam nawet coś o NLP (Programowanie Neurolingwistyczne), pierwszy lepszy link: http://www.nlp.pl/firma,1,nlp.html
Wiadomo, niektórzy z NLP mówią, że NLP to dobre na wszystko, na kurzajki, na komary (czyli kopruchy) i na problemy z osobowością ;) Może mają rację nie wiem, ale parę rzeczy można się pewnie od nich nauczyć.
Ale ja to wolę na samym NLP nie polegać.

I gdy teraz mi na raz źle, to tulę do siebie, siebie samego, czyli przytulam moje wewnętrzne dziecko, albo trzymam je za rękę. Czyli wyobrażenie o sobie samym, takim, jaki wtedy byłem, co czułem. W sumie, to znaczy, to trochę czasu zajęło, zanim mi się to zaczęło udawać. I jeszcze jestem może daleko od celu, ale czasami czuję się po prostu szczęśliwy, nawet będąc sam. Czuję spokój. Lubię też chodzić na jogę, jest fajny prowadzący, rzuca dowcipami, bo czasami, to się z nas leje, gdy trzeba stać na jednej nodze i jednej ręce i coś tam jeszcze próbować robić, na przykład.
Brakuje mi seksu, mhmm, czy kogoś bliskiego. Ale jestem też wybredny, w tym cały problem.
Fajnie jest w mojej ulubionej kafejce, bo jest sobie z kim pogadać, ale jak chcę mieć święty spokój, to mówię, że chcę sobie popisać i oni to respektują. A piszę głównie pamiętnik, może dlatego, że lubię pisać. Co do pisania książki, to nie idzie to coś dalej. Już dawno też nie napisałem żadnego opowiadania.
O NB (narkotyku B) staram się po prostu zapomnieć, to znaczy, olać ją i zmienić podejście do niej, to w mojej głowie, bo czułem się za nią odpowiedzialny.
A przez niego, J.Stafford : Stafford
mam znowu ochotę na gitarze pogrywać,
w końcu lubiłem to kiedyś, inaczej bym nie skończył II-go stopnia. Ale najbardziej to mi się podoba ten tekst z występu Stafforda, "I wonna report a dead man on my front porch. -"how do you know, he is dead", -"I don't know if he is dead really, I just assume, he is dead.. He's been lying out there for about a month" czy coś w tym rodzaju... ;)
Napiłem się espresso, zjadłem pół snickersa, to jestem na haju, pewnie temu tyle piszę ;)

No i to też jest czasami fajne:Bobby Mcferrin - Don't Worry Be Happy!

Komentarze

  1. Wiesz, stwierdzenie "rozmawiam z moim wewnętrznym dzieckiem" cały czas trochę mnie przeraża. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!