Miły dzień

Byłem w Polsce przez jeden dzień, po prostu zabrałem się z J i B do fryzjera, to znaczy, one jechały do fryzjera, a ja stwierdziłem, że co mam w sobotę w domu siedzieć, albo iść na nudną imprezę, jak mogę miło czas spędzić. Jak wracaliśmy, to mgła była niezła i J nie za bardzo wiedziała, jak włączyć przeciwmgielne, więc dwa razy przypadkowo całkiem wyłączyła światła, jadąc ponad 100 na godzinę ;)
Mam dosyć dobrą herbatę, i jeszcze trochę ciacha z Polski i w robocie jakoś lekko było, bo na czterech szefów było tylko dwóch, z tego jeden chory.
Byłem się wczoraj powspinać i zamiast z D wspinałem się z chłopakiem K. Nawet zacząłem wchodzić w jakąś 8-kę. Naprawdę polubiłem chodzenie pod sufitem, to znaczy, na tyle, na ile mi sił starczy.
Myślę czasami o NB, ale, takie życie. Czasami myślę sobie po co żyję, czasami piję za dużo kawy i miesza mi się od tego w głowie.
Teraz napisała do mnie jakaś, która jest ponad 10 lat młodsza ode mnie, bo dostała mojego maila od fryzjera, bo J chciała, żebym go dał. Nie wiem na co mi to, ale czasami mogą ciekawe kontakty powstać. Jak sobie piszę smsy z Indonezyjką, który mieszka 700 kilometrów ode mnie, to mogę też maila do kogoś posłać, kto mieszka 500 km stąd.
Przed zaśnięciem myślę sobie jeszcze o drogach, które na ściance robiłem, przypominam sobie pojedyncze ruchy. Kiedyś myślałem tak o surfowaniu. Do dzisiaj mam głowie moją najfajniejszą falę, gdzieś tam po drugiej stronie ziemi, z misiami koala w pobliskim lasku, z dziewczyną na plaży.
Ktoś mi się kiedyś zapytał, czy nie boję się śmierci. Nie wiem w sumie. Pewnie się boję, nie wiem.
Nawet trochę posprzątałem w sypialni dzisiaj.
"U mnie można jeść z podłogi."
"Tak czysto masz?"
"Nie no, zawsze się coś na niej do jedzenia znajdzie" ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!