Szaro

Tak się czasami zastanawiam, jak tu się wyrwać z tego kółka, życia bez rodziny, w sumie tak trochę jakby na walizkach. Wiem, że jest mi lepiej, i że w sumie, to jakoś żyję, ale radości życia to chyba mam mało w sobie. Z drugiej strony, to nigdy jej jako tako, jako czegoś normalnego nie miałem.
Ale jak się wspinam, czy surfuję, czy wsiądę w samolot lecąc gdzieś daleko, to wtedy jest mi dobrze,
albo jak tańczę i zapomnę o bożym świecie.
Albo jak ostatnio grałem na gitarze z tą trupą.
Ale moje lęki mnie wpieprzają i uczucie ciężaru na piersiach, gdy widzę ładną dziewczynę,
który nie jest moja, i moje myśli o NB.
Ale kiedyś budziłem się i chciałem, żeby to był sen, a nie moja rzeczywistość. Teraz, po prostu się budzę i czasami jestem smutny, albo, przeważnie czuję jakiś tam smutek, czy złość, cholera wie co. I walczę z moimi lękami, z tym smutkiem, wot, takie moje życie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!