Gorączka znowu

Dlaczego tu piszę? Bo kiedyś wyczytałem, że to pomaga, a teraz, to przyzwyczajenie. Właśnie wyczytałem, że Ronny O Sullivan ma depresję. To znaczy, od kiedyś tam. Facet jest genialnym graczem Snookera
http://www.youtube.com/watch?v=btmB-p_0QFg
Mnie gonię moje lęki, nie jestem geniuszem, nawet nie wiem, czy mam depresję. Zastanawiałem się wczoraj, czy dzisiaj rano, czy dalsze życie ma sens. Mam chyba znowu gorączkę, ale to raczej jakiś stres. Udało mi się wykręcić od odwiedzin u kogoś. Tak sobie żyję, z dnia na dzień, czując czasami nacisk na skroniach, uciekając od czegoś, zatrzymując się i próbując walczyć. Czasami każdy krok jest trudny, samotność mnie przytłacza, czuję się zamknięty w klatce. Mam wrażenie, że za dużo jem, bo jestem na granicy otyłości, według BMI.
Za to wczoraj dobrze mi się wspinało, choć byłem nie całkiem w formie. Ostatnio zaczynam wchodzić w 7-ki.
Ciekawe w sumie, jaki wpływ miało moje dzieciństwo na moje życie. Wiem, czasami mam dołek, trochę gorączki, może dlatego też, że muszę trochę papierkowej roboty w domu zrobić. Uciekam chyba od moich myśli. Czasami zaboli mnie wspomnienie o NB, przypomni mi się jakiś kraj, w którym żyłem. Ale nie jest mi tak okropnie, jak wtedy, gdy uciekałem od siebie samego, czasami biegnąc przed siebie, lub odurzając mocną herbatą, czytając książki, do bólu głowy. Mam po prostu dołek, jeden, z tych gorszych dni.

19.38. Noc się zbliża, ciekawe, czy jutro będę zdrowszy. Muszę z samochodem do przeglądu i do pracy.
Dokończyłem czytać "Niebezpieczna Kochanka", Murakami, choć nie wiem, jak ona się po polsku nazywa. Czytałem parę jego rzeczy po angielsku i bardziej mi się podobały. Ta książka trochę jakaś płaska, smuciasta, o nieszczęśliwej miłości.
Nie mam ochoty na nieszczęśliwe miłości.
Walczę o wyjście z klatki, bo co mi pozostało.
Głowa mnie boli, mam może gorączkę, ale nie mam termometru w domu. Za to mam wagę ;)

Komentarze

  1. Ja według BMI jestem bliska niedowagi :) a Murakamiego nawet lubię choć zaczęło mnie wkurzać to wielkie bum, kiedy nagle wszyscy się nim jarali. Polecam Norwegian Wood. :)

    Słońca mi również brakuje. Mimo, że w tym potężnym wietrze czuć wiosnę to nadal na niebie nie widać słońca.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, "Norvegian Wood" też mi się najbardziej, a znalazłem go przypadkowo w bibliotece, jak wiele innych książek ;) Właśnie widziałem, że coś go pełno leży po księgarniach ostatnio.
    Eh, słońce..., tyle go było w Australii ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!