Wolne

Słucham sobie "Bad day", i innych, jak "Green Day", R.E.M., kiedyś wymawiałem to "rem" ;). Poszedłem w piątek pograć w biliarda, sam. Kupiłem sobie nawet miesięczną kartę, taniej, bo wiem, że mnie coś na granie wzięło. Nie wiem, co się w mojej głowie dzieje, ale nie miotam się tak od piątku. Chwila przerwy od lęków, nagle ogarniającej senności. Fakt, w piątek byłem tak zmęczony, że piłem kawę po kawie. Ale cieszę się na biliard, na wspinanie się na ściance, na rozrywkowy badminton. Nawet się trochę tego nowego języka znowu uczę.
http://www.youtube.com/watch?v=R0UT2MpdWnc
Uważam, żeby sobie palców nie rozwalić, jak się wspinam, staram się nie pchać w za trudne rzeczy, ale coraz lepiej mi w suficie idzie.
Grając w biliarda zamykam się gdzieś w swoim świecie, ignorując to, co się dzieje na zewnątrz, piję moje cappuccino i sok jabłkowy i po prostu bawię się.
Czasami myślę o NB, to znaczy, codziennie, ale coraz mniej mnie łapie ten smutek, tęsknota. Staram się być blisko siebie. Tego, jak było, ale już nie jest, mimo, że pozostało w pamięci.
Nie lubię tego lęku, Właśnie wyczytałem, że podobno 25 milionów Amerykanów ma kłopoty z różnymi lękami. Więc nie jestem sam ze swoim problemem.
Każdy jakoś żyje, jeden tak, drugi inaczej, każde życie jest inne, choć niektóre podobne do siebie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!