Przypadki

Budziłem się parę razy w nocy, no dobra, może dwa razy, ale za to spocony. Czasami lubię się w nocy budzić, bo można sobie w spokoju, po cichu poleżeć. Ale rano, koło szóstej czułem silny niepokój. Zasnąłem, ale jak obudziłem się znowu, to niepokój wrócił, nawet silniejszy.
Skorzystałem z tego, że ludzie ze ścianki mieli się na brunch w kafejce spotkać i pojechałem do miasta.
Jak dotarłem na miejsce, to nikogo nie było, oprócz kucharza i ładnej kelnerki.
Rozczarowany i pogubiony zadzwoniłem do C, czyli DN (dziewczyny z namiotu), która też tam miała być. Ona mi na to, że mieliśmy się o jedenastej, a nie o dziesiątej spotkać. Czyli, że przyszedłem pół godziny za wcześnie.
Poczekałem przy cappuccino, przyszła najpierw ona, bardzo ładna blondynka, o niebieskich oczach. Stwierdziłem, że jest dzień przytulania się i siedzieliśmy blisko siebie, czasami się trochę obejmując, w stylu, zagubione dzieci na pustyni, albo brat z siostrą, patrząc na to z jej strony pewnie.
Potem przyszła L, nie blondynka, ale bardzo miła. Też stwierdziła, że dzień przytulania się, to dobry pomysł, może dlatego, że jest zakochana w Tajlandczyku, który mieszka parę tysięcy kilometrów dalej. Dodam, że chłopak DN jest akurat w Chinach i ona dostała gęsiej skórki na myśl o tym, że za tydzień do niego pojedzie, z radości, oczywiście. Strasznie mnie to podbudowało.
No i tyle, potem przyszła jeszcze parka.
Jedliśmy ten cholerny brunch, miałem koło siebie DN, do której bym się w innych warunkach inaczej przytulił, coś ściskało mi żołądek, zamykało przełyk, zalewało czasami falami gorąca, żeby chociaż z jej powodu.
Stwierdziłem, że przytulanie się nie wystarcza, jak się moje emocje budzą, pewnie z powodu AB, czyli dziewczyny z badmintona, z którą byłem w saunie.
Na koniec wszyscy pożegnaliśmy się, oni wspinać się, jak nie, bo mam rozwalony palec. No i ja poszedłem na kolejkę, starając się nie wyć, może nie z bólu, ale z powodu tego uczucia, jakbym się od środka spalał, jakby mnie moja skóra od wewnątrz parzyła.
Gdybym miał numer AB, to pewnie bym jej smsa posłał, albo zadzwonił do niej, by uciec od tego czegoś, czegoś dziwnego, przez co mi się czasami chce wyć.
Czasami wyję też, gdy wiem, że nikt mnie nie usłyszy.

Komentarze

  1. Podoba mi si sposób w jaki piszesz o kobietach, tak delikatnie, z dystansem, z pewną dziwną nieśmiałością...
    A taki dzień przytulania przydałby mi się dziś bardzo. Bo dziś czuję się szczególnie samotna :(
    Powyjemy razem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Możemy powyć :) wouuuuuuu
    Wczoraj był podobno najjaśniejszy księżyc od 20 lat, czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może dlatego nie mogłam spać...?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!