Herbata

Prowadzę sobie proste, nieskomplikowane życie. Piję herbatę w weekend i chodzę po ścianach, jak to się mówi, po herbacie. Za oknem niebieskie niebo, a świat, jest trudny do opisania, słowa niezgrabne, obijają się o ściany pokoju, spadają gdzieś na dywan, który musiał bym odkurzyć.
Ostatnio czuję więcej smutku, niż bólu. Zawsze jakiś postęp. Muszę się stąd wyprowadzić, do miasta, ale coś trzyma mnie, nie pozwala się za to zabrać. Tyle dobrze, że mam robotę do końca września.
Grałem wczoraj w badmintona, mimo bolącego kolana. Ale co mam robić. Wspinać się nie chodzę, bo mam jeszcze trochę gruby palec. Ale grałem sobie na boku z jakimś początkującym, starając się po prostu dobrze trafiać lotkę, przypominając sobie powoli, jak to kiedyś było.
Potrafię tak godzinami, odbijać lotkę, jak i grać w biliarda, wsłuchując się po prostu w ruch, jakby to była muzyka. Wtedy świat przestaje istnieć, pozostaje tylko ruch, i odgłos rakietki uderzającej korek lotki.
Chciałbym znowu więcej na gitarze grać. Póki co, to gram tylko jedną piosenkę. Od roku nie kupiłem sobie brakującej strony do mojej dobrej gitary, idę dalej, walcząc z tym, co mnie spowalnia, zatrzymuje, spycha do tyłu, jak prąd wody na jednej z plaży w Australii. Zanim człowiek do linii fal na desce dopłynął, zniosło go z jakichś dwieście metrów wzdłuż brzegu. Jak się miało pecha, to wpadało się w duże załamujące się fale i kończyło się na następnej plaży, zgrzytając zębami, nawet nie mając szansy na desce stanąć.
Ale czasami są takie momenty, których się do końca życia nie zapomni. Gdy fala jest gładka, słońce świeci i można na niej płynąć, w górę, w dół, ciesząc się szumem deski, zielono-niebieskim kolorem wody, żółtym piaskiem. Wtedy po prostu jestem, nie muszę się zmagać z tym, czy mnie ktoś lubi, czy znajdę dziewczynę, tym, że muszę coś zrobić.
Czas staje w miejscu, albo świat staje w miejscu i pozostaje tylko fala, lotka, kula bilardowa.
I gdy mnie ktoś potem zagadnie, jak ostatnio w kafejce, gdy sobie coś pisałem, to gubię się, coś tam odpowiem, nawet z sensem, ale jestem jakby nieobecny i potrzebuję paru minut, by powrócić z tego innego świata.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!