Lęk i kawa

To ciekawe, muszę coś zrobić i czuję jak mnie coś łapie, zaczyna mi się gorąco robić, coś mi skronie ściska. Gdyby nie fakt, że tu chodzi o mnie, to bym to za śmieszne uznał. Ale stwierdziłem, że zastosuję tą samą technikę, jak w pracy, po prostu piję kawę. To podnosi mój poziom adrenaliny i nie czuję już tak lęku, jak lęku, ale mhmm, jestem trochę na haju. To jakby mieszanie koktajlu we własnej krwi. Za dużo kofeiny, to mnie zetnie, za mało, też.
To nie ma nic wspólnego z lękiem, gdy się idzie nocą przez park. Bo wtedy budzi się we mnie ostrożność, idę, uważam, i myślę sobie, że zawsze mogę coś zrobić, albo uciec, albo co. Chociaż już kiedyś goniłem włamywacza, które nocą do mojego mieszkania wszedł.
Ale taki lęk w głowie, ten jest inny. Ale walczę i tyle, próbując się dopasować.

Komentarze

  1. Straszne, że trzeba walczyć by się dopasować. Jak cię nie zauważą to nie będziesz istniał więc trzeba się dopasowywać. Nie lubię tego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!