Tęsknota vs ból

Czytam sobie trochę Bukowskiego, opowiadania. Facet powtarza czasami, że tęsknota jest lepsza od bólu, ale i tak, prędzej czy później człowiek znowu wpada na jakąś kobietę.
On zatapiał swoje lęki i bezradność w alkoholu, i w pisaniu. Ja uciekam do kawy, który działa na mnie trochę jak alkohol, no i herbaty, czy sportu. Przez sport rozwalam sobie czasami jakiś staw, ale gdy się ucieka, to nie można być zbyt wybiórczym.
Grałem znowu w badmintona, tak zupełnie na luzie, starając się nic sobie nie rozwalić, ani naciągnąć, bo jestem bez treningu i mam trochę rozwalone kolana.
Gram w biliarda, godzinami i czasami coś mi wychodzi. Może pójdę na basen, jak będzie cieplej.
A moja głowa jest pełna myśli, moje ciało czuje niepokój, coś we mnie chciało by uciec, lub przytulić się do ciepłych piersi.
Codziennie rano, na promie, piszę sobie o tym, jak kiedyś było, starają się zbliżyć do powodów moich lęków. To zadziwiające, żyłem paręnaście lat w lęku, prawie dzień w dzień, nie licząc wakacji.
W domu, czy na ulicy, ciągle musiałem uważać, bo mogłem spotkać mojego starego. A on, jak kiedyś drogówka, zawsze mógł się do czegoś przyczepić.
I trzeba było dobrze dobierać słowa, zanim mu się coś odpowiedziało, choć to i tak nie było gwarancją, by nie dostać w pysk.
Każdy rodzic wyraża swoją miłość w jakiś sposób, jeden przytuli, drugi walnie w łeb.
I gdy pomyślę, że moja mama na to wszystko pozwalała, to niedobrze mi się robi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!