Zatluke cie jak psa...

Widzialem kiedys jak moj ojciec naszego psa bil, suczke, chyba byla nawet szczenna.
Przegryzla rog namiotu. On to zobaczyl, zawolal ja, na co przyszla, czolgajac sie prawie, wijac po ziemi, znajac ten jego ton glosu.
On ja zaczal walic drewnianym zmiatkiem, ktory mial akurat pod reka, powtarzajac "ja cie naucze", czy cos w tym stylu.
Ja stalem obok. Nie bylo mi jej nawet zal, nie przepadalem za nia.
Po prostu stalem, bo pomagalem mu w rozladowywanio czegos, gdy to odkryl. A moze po prostu wyjmowalem gwozdzie ze sterty desek. Lub prostowalem je mlotkiem na metalowej kostce.
Patrzylem i uczylem sie swiata.
Mnie bil najczesciej w bardziej cywilizowany sposob, to znaczy, nie zmiatkiem.
Ale w gruncie rzeczy, to na jedno wychodzi, tym razem ona miala pecha, innym razem ja.
Chyba latwiej mi bylo potem zrozumiec znaczenie jego slow, gdy patrzyc mi prosto w oczy mowil mi "Zatluke cie jak psa...".

Komentarze

  1. przepuszczalna.blog.pl16 lipca 2011 20:36

    szukam w tym różnicy między dzieckiem a psem.. szukam i szukam...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!