przed drzwiami

Tak sobie tu siedzę, słucham Goulda w tle. Gdzieś tam leżą koty po parapetach. Nie moje, jestem u mojej siostry. J się nie odzywa, NB oczywiście też nie. Byłem za to na basenie i miałem całe pas tylko dla siebie. Fajnie się tak pływa, powoli, bez pośpiechu, czując tylko wodę, albo starając się ją czuć, i własne mięśnie.
Gdy wracałem z powrotem widziałem ten dom, który tyle we mnie kiedyś grozy wzbudzał. To znaczy, nie ten dom, ale jego co poniektórzy mieszkańcy. Teraz dochodząc do drzwi wejściowych, ciemnych, brunatnych, albo zielonych, wstępując na tych parą schodków poczułem to uczucie z przeszłości. Lęk, obawę, bezradność może też. Jakby było to znowu tutaj. Uczucie bliskie i znane, a równocześnie odległe. Basen mi dobrze zrobił. Szkoda, że J się nie zgłasza, ale może to i też lepiej. Polskie dziewczyny mają coś w sobie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!