Ból uczuć

Rozmawiałem właśnie z J, i tak, że zadzwoniła. Jutro idziemy na kawę, po jej egzaminie. Potem spotyka się ona z rodzicami, potem, w piątek coś tam, w sobotę coś tam, ..., we wtorek coś tam.
To po prostu boli. Dzisiaj szedłem ulicami i czułem ten ból. Bo nacisk na piersiach czuję tak często, że prawie, że nie zwracam na niego uwagi.
Ale siedziałem przed komputerem i odhaczyłem parę rzeczy z listy, to znaczy, jedną. Zrobiłem sobie listę z rzeczami do zrobienia i staram się codziennie jakiś kawałek zrobić.
Nie lubię tego bólu, nie lubię tego smutku, przenikającego wskroś.
Ale cieszę się, że prawie, że nigdy nie myślę o tym, żeby się zabić. Zawsze coś, bo wiem, jak było.
Myślałem sobie, o tej dziewczynie, którą wczoraj widziałem. Zawsze coś, jakaś miła myśl :) Aha, mózg chyba nie odróżnia tego bólu uczuć od bólu kolana, czy ramienia, przynajmniej mój.
"What ever it was, I'm over it now...", kurna, kiedy tak powiem...
Słucham ulubionych piosenek, piszę maile, napisałem nawet do NB (narkotyk B, pewnie znowu nie odpowie) i zaraz idę spać, i jakoś kurcze idzie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!