Jakoś idzie

J się nie odzywa od tygodnia, S, moja kumpelka, mówi, że pewnie J kogoś tam znalazła, na tej wysepce. Wymieniłem smsy na temat pogody z NB. I nic.
Nawet byłem pobiegać, a wczoraj wspinać się z jedną super seksy. W sumie, zacząłem z jedną, ale potem przyszła druga, więc skończyłem z drugą.
Już mi parę osób mówiło, że ja to się tylko z ładnymi laskami wspinam, ale co z tego. Nic.
Za to udało mi się parę rzeczy zrobić w domu, nawet bez większych stanów lękowych. Ciekawe, może rzeczywiście moja praca nad problemami zaczyna owocować?
Mam wrażenie, że jak moja mama zmarła, to coś sobie we mnie pomyślało, że nic nie ma sensu, bo i tak się umrze. A teraz powoli myślę, że obojętnie co nie robię, to chcę się wydostać z tego dołka. Ano, ale kobita by się przydała, dla relaksu ;)

Komentarze

  1. co do J. pewnie znalazła. może kogoś, może kłopot?

    kobieta do relaksu? kobieta to najczęściej problemy:D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!