PTSD i leki

Jakos w sumie mi idzie. Tyle, ze budze sie o 4-tej nad ranem. Dzisiaj rano zapylalem juz o 5.30 rowerem przez snieg na prom, z torba do badmintona na bagazniku.
Nie chcialo mi sie samochodem, bo jak swiezy snieg lezy, i w dodatku jeszcze pada, to jest meczace. Tym bardziej po moim ostatnim skoku do rowu. Poza tym to musze przed dlugachny most przejezdzac, i ogolnie, pelno tu wody i czasami jest slisko.
Myslalem sobie, ze kiedy, to moze bym bardziej zeby w sciane wbijal. Teraz jakos lepiej. I tak mnie leki mecza, smutki, ktore tak, po prostu przychodza, jak do innych goscie na herbate, albo kawe, jak kto woli.
Potem ida sobie, a ja co, zmarnowany dzien.
Ale teraz cos idzie. Nawet nie czuje leku, moze dlatego, ze spie po cztery, czy piec godzin dziennie, nie wiem, co sie akurat w mojej glowie dzieje, ale mam wrazenie, ze mniej sie tych lekow boje, bo mnie chyba mniej blokuja. Ciekawe.

Komentarze

  1. brak snu od zawsze był moim sposobem na przetrwanie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!