Ze strachem, czy lękiem

Byłem się wspinać z J. Najpierw się spóźniła, potem mnie niedokładnie ubezpieczała. Jak jak powiedziałem, że coś komunikacja chyba nie działa, to wydawało mi się, że pobladła, a przynajmniej się przejęła.
Zrobiliśmy przerwę i przedyskutowaliśmy sprawę, przy czym ja odgrywałem rolę obrażonego, przyszło mi właśnie do głowy.
W każdym razie idziemy się wspinać w sobotę, ma mi też pomóc kupić kurtkę, a potem chce iść ze mną na łyżwy, czy pochodzić po lodzie, nie wiem, po jaką cholerę. Najpierw zrywa ze mną, a potem chce się ze mną szwędać.
Coraz mniej myślę o NB.
W pracy czułem dużo niepokoju, jadłem przez to czekoladę (85%). Piję nadal kawę, żeby mieć lekki przypływ euforii, jak na dragach.

Komentarze

  1. Tak, to zima. Nie cierpię jej!
    Może potrzebowała "trochę przestrzeni"? Kto zrozumie kobiety? Ja sama siebie nie rozumiem. I jest mi z tym cięzko.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!