"The only easy day was yesterday..."

Tak przynajmniej twierdzą Navy-Seals na treningu. Ja wczoraj miałem dosyć prosty dzień, może dlatego, że od pewnych rzeczy uciekam? W każdym razie czułem lęk prawie cały dzień. To takie dreszczyki, jakieś napięcie, uczucie, że ma się ochotę uciec, z pracy, z biura. Wtedy piję kawę. Wiadomo, kawa nie pomaga, ale ogłusza trochę.
Potem poszedłem oglądać mieszkania, żadne mi się nie podobało. Potem poszedłem na trening kondycyjny, na którym mogłem się wyżyć, bo facet dawał wycisk przez 1,5 godziny. Wiadomo, to nie to samo co trening z niektórych sztuk walki, ale, trochę porównywalny. A potem, w nagrodę, że taki dzielny byłem i pooglądałem te mieszkania i nie oszalałem w robocie, pograłem sobie z godzinkę w paletki. Trochę mi się śmiać chciało, bo jak zacząłem ścinać, to ten z którym grałem mnie trochę uspokoił, mówiąc, że przeciwnicy się zniechęcą. Więc dałem sobie spokój i tak sobie pykałem, tym bardziej, że miałem trochę miękkie kolana po tym kondycyjnym. Nie gram dobrze w paletki, ale coś tam kiedyś pogrywałem, temu trafiam dosyć często lotką tam, gdzie chcę.
NB coś tam odpisała.
Poza tym, to w robocie mam coś ciekawego do roboty, tak, że zapominam o całym świecie i nawet wypiłem mniej kawy i czułem mniej tych dreszczyków.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!