Poranne walki

Budzę się rano i co? Po pierwsze, to obudziłem się o 4-tej, choć poszedłem spać koło 23.00. Potem obudziłem się koło piątej i tak dalej. W każdym razie rano czuję się jakiś bez sensu, w sensie tego, co się w moich splotach mózgowych dzieje. Smutek, bezradność, bezsens. Wiem, że to tylko chwilowe emocje, w ciągu dnia się to zmieni, przejdzie. To trochę tak, jakbym się budził w przeszłości, mając nadzieję, że moje życie to sen, z którego się zaraz obudzę i będę w tej normalnej rzeczywistości.
Ale fakt, czasami śniło mi się, że byłem w Oświęcimiu, czyli Auschwitzu i wtedy moja rzeczywistość była dużo lepsze, niż sen. Kwestia relacji.
Nie chodzi mi o narzekanie na to, że się miało takie, czy nie inne dzieciństwo, czy, że coś się przytrafiło, albo i nie. Gdybym nie miał moich lęków, wahań emocji, to by mnie to wszystko nie interesowało. Latami nie wracałem do dzieciństwa, nie zdając sobie sprawy, że trzeba tam wrócić, żeby móc rozwiązać problemy teraźniejszości. Wiadomo, nie wszystkie, ale na przykład te lęki, czy smutki, czy uciekanie przed bliskością.
Byłem wczoraj na paletkach i nic mi nie wychodziło, czy prawie, że nic. Dziadostwo. Mimo, że miałem nowe buty, bo zapomniałem starych i kupiłem sobie nowe, takie "do badmintona". Nie wiem, czy iść dzisiaj na "workout", czy badmintona. Tak naprawdę, to musiał bym parę rzeczy pozałatwiać, takich "poważnych", życiowych, ale mi się nie chce. Czasami sobie po prostu odpuszczam. I tak nie wiem, czy mam być z siebie dumny, że tak siedzę w robocie i nie wyskoczę przez okno? Fakt, mamy klimę i okna nie mają nawet klamek. Bezsens.
Powoli przyzwyczajam się do tego nowego bloga, choć ten starszy bardziej mi się podobał :) Ten nie potrafi deklinować ;) 2-Komentarzy, 3-Komentarzy ;)
Wot, takie życie.

Komentarze

  1. zauważyłam, że moje lęki (małe, bo małe, ale są) pojawiają się wtedy gdy mam dużo do zrobienia, a nie wiem za co się zabrać i tylko boję się, że nie podołam. to wywołuje u mnie lekką panikę i nie mogę nawet się ruszyć. i to mi też odbiera sen.
    uspokaja mnie wtedy jedno zdanie "i tak umrę" i to mi poprawia nastrój :D i ludzie... oni wiele zmieniają. albo my się zmieniamy dzięki nim.
    pełno sportu w Twoim życiu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!