Z nudów

Tak sobie siedzę, nic mi się nie chce, a na rzeczach, które mam robić, nie umiem się coś skupić. Przeprowadzka, ciekawe jak to będzie. Mam w głowie tyle różnych małych przeszkód, które muszę codziennie przeskakiwać. Sport, to chwile zapomnienia, najczęściej, choć teraz staram się nie wykańczać moich stawów. Coś czuję ostatnio bardziej lęk przeszłości, tak, jakby drzwi do czegoś ciemnego, pachnącego trochę zimnem i lekko pleśnią, były otwarte za moimi plecami. Ale pozwalam na to, wracam myślami tam, gdzie mi było kiedyś źle, staram się nie uciekać, choć najczęściej to robię.
Kiedyś żyłem chyba w dwóch światach, a może w paru, jednym, tym w którym byłem zakochany w jakiejś dziewczynie, która mnie oczywiście nie chciała. Mogłem sobie o niej pomarzyć, gdyby ona była blisko mnie, to wszystko było by dobrze. Drugi, ten bardziej rzeczywisty, gdzie muszę się uczyć, albo pracować. Trzeci, to sport, czasami do upadłego, by odbudować adrenalinę i zaznać trochę spokoju.
Ale chyba jest lepiej, bo dawno się nie zwijałem z bólu, takiego nierealnego, gdzieś w mojej głowie, ale który boli jak rzeczywisty. Naukowo stwierdzone, że to ten sam ośrodek mózgowy, bólu emocjonalnego i fizycznego, czy coś w tym rodzaju. Zanim o tym przeczytałem, to zastanawiałem się, co to tak boli i dlaczego. Ból fizyczny czasami łatwiej wyłączyć, na jakiś czas. Od emocjonalnego czasami można uciec, na jakiś czas.
Ale nie lubię uciekać, więc walczę, jak mam siłę, a jak nie, to zbieram siły. Czy to ma sens? Nie wiem, ale nie mam ochoty się poddawać :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!