Krótkie dni...

NB (narkotyk B) coś się nie zgłasza. Przydała by mi się jaka dziewczyna, to bym nie myślał tyle o NB, choć ostatnio mało o niej myślę.
Dzisiaj myślałem o X, takiej Chince z paletek, ale za młodej dla mnie. Cosik mi się chyba młode dziewczyny podobają.
Myśl o Roninie chyba mi trochę pomaga. Tak sobie czytam tą Hagakure i myślę, że mieli przechlapane,
w pewien sposób, a w inny, to życie było jakby w ten sposób prostsze. Jakby inny rodzaj religii.
Ciekawe, jak to będzie, jak mi się robota w grudniu skończy, co wtedy zrobię. Na tym nowym mieszkaniu, jakby mniej było tych lęków,
ludzie mogą mi zajrzeć przez okna kuchni, czy sypialni, czy w ogóle każdego pomieszczenia do mieszkania, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Czuję się trochę jak w teatrze ;) czasami może lubię stać w centrum.
Przez X mam większą ochotę uczyć się Chińskiego, choć nie wiem, czy ją jeszcze kiedy zobaczę. Za to mogę sobie trochę z M,
inną Chinką, w pracy poćwiczyć. Tyle, że ta już jest wydana, ale bardzo ładna i miła.
Ano, i tak życie płynie. Ostatnio straciłem trochę na wadze, bo jeżdżę codziennie rowerem do roboty i może się też tak nie obżeram w domu. To trochę jak kontrola społeczna, gdy wie się, że ktoś może się na mnie gapić, gdy jem w kuchni. Wątpię, żeby ktoś to robił,
ale. A może jest inny powód, że się nie obżeram. Może to mieszkanie mi po prostu dobrze robi. Niedaleko jest kafejka ze świetną pizzą, zaraz obok park, z wiewiórkami i drzewami iglastymi. W obwodzie ma może z 5 km, czy coś. Na paletki czy ściankę też mogę jechać rowerem. Zamówiłem sobie hamulce hydrauliczne, choć te stare też już działają, jak je podreperowałem. O mało mnie coś nie rozjechało, bo nie dało się już hamować, ale, co drugi głupi ma szczęście. żeby mi tak jeszcze z tą NB przeszło...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!