święta...

Coś już dawno nie pisałem, ale nie chciało mi się coś, za dużo zamieszania, może tego w głowie. W każdym razie moja ręka ma się już lepiej, jeszcze nie całkiem, ale spoko. Coraz lepiej wychodzi mi gra w paletki lewą ręką. Nie chce mi się zmieniać na prawą, bo coś powoli zaczyna wychodzić i pojawił się znowu kumpel, z którym mogę trochę trenować. Miał coś z łokciem przez pół roku.
Oddałem to stare mieszkanie, jeden problem mniej. Inne problemy też się powoli prostują. żadnej dziewczyny w moim życiu, ale, nie jest mi źle, muszę powiedzieć. żyję sobie w jakimś tam moim świecie, przynajmniej po części, uczę się tego Chińskiego, nie wiem po co i znowu mogę zacząć robić pompki, bo przedtem nie mogłem się na tej ręce oprzeć.
Byłem jeszcze na zakupach i widziałem tyle ładnych dziewczyn. Jedna z nich spowodowała, że coś dziwnego poczułem, jak przy NB, trochę. Ciekawe, co to za uczucie. Zastanawiałem się nad nim przez chwilę, ale potem mi uciekło.
W sumie, to najważniejsze, że jestem w miarę zdrowy i nie chcę się zabić. To w sumie dziwne uczucie, nie chcieć się zabić, to znaczy, rzadziej o tym myśleć. W sumie, cieszy mnie to, bo jest to jakiś postęp. Mogłem jechać na święta do kumpla, ale było mi daleko, mogłem zadzwonić do innych, pewnie by mnie zaprosili, albo i nie, ale też chcę mieć trochę świętego spokoju, bo padam na pysk.
Oglądam nowy serial "Dexter". Przedtem oglądałem "Breaking Bad", ale doszedłem do wniosku, że jest bez sensu, kupy się nie trzyma, takie, wymyślone coś, żeby coś się działo, moim zdaniem. Poza tym, to nie lubię oglądać seriali, które niby mają być realne, a w ogóle nie są i poza tym, to są o idiotach ;)
Może rzeczywiście coś popiszę.
Gdy rano się budzę, to staram się nawiązać kontakt z moją przeszłością, z tym, jak kiedyś się budziłem, pełen lęku, od razu w stanie gotowości, nasłuchując, co się dzieje, czy trzeba będzie się skradać w przedpokoju, czy siedzieć cicho w pokoju, żeby stary nie wiedział, że jestem w domu. Podobnie, gdy zasypiam, mówię sobie, że nic mi nie grozi. To tak, w ramach autoterapii. Czasami czytam o ludziach, którzy mieli przerąbane dzieciństwo i zabijali się, jak to ładnie mówią, dobrowolnie odeszli od życia. Wiem, że jestem inny i tyle.
Wczoraj byłem na śniadaniu u J, z którą się kiedyś wspinałem, czy czasami wspinam, choć ostatnio bardzo rzadko. Lubię te śniadania u niej.
Powiesiłem sobie łańcuch z lampkami na okno w pokoju roboczym i jest miło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!