Samobójcy, jęzki obce i autystyczne dzieci

Dzisiaj napisałem jednej mojej kumpelce o tej statystyce samobójców. Odpowiedziała, że ja chyba o czymś takim nie myślę, dodając do tego chyba z 10 wykrzykników "!!!!!!!!" (dla demonstracji ;)
Oczywiście nie odpowiedziałem. Znam ją od lat, wymieniamy też w sumie codziennie parę zdań na necie, ale nie przypominam sobie, żebym jej kiedyś powiedział o tym, że chcę się zabić. Może wynika to z tego, że mam wrażenie, że ludzie i tak wiele rzeczy nie zrozumieją, że myślą czasami inaczej, czy czują też trochę inaczej. A może jej powiedziałem i już nie pamiętam?
Autyści piszą czasami różne rzeczy. Jedna autystka, dosyć znana, profesorka ze stanów (Temple Grandin) zbudowała sobie maszynę do tulenia się. To znaczy, wchodziła do tej maszyny i ta maszyna ją trochę ściskała. Jej to dawała ulgę, spokój. Nie lubiła, jak ludzie ją ściskają, wtedy. A ludzie jak zareagowali? Chyba najpierw robili wielkie oczy, a może jej kazali usunąć tą maszynę z akademika, gdzie mieszkała w dwójce, a może nie, już nie pamiętam. Może by mi się też taka maszyna przydała? ;) Choć ja lubię się tulić, w sumie.
Inny autysta napisał, że to jakby próba porozumiewania się w innym języku. Spodobało mi się to, bo ja też mam czasami takie wrażenie, że można mówić, a ludzie po prostu nie rozumieją, żyjąc w swoim świecie. Myślą, że skoro oni mówią po Polsku, to potrafią każdego zrozumieć, nawet Chińczyka. W jakimś stopniu potrafią, ale nie całkiem. Gdy ktoś myśli, że czuje, i ma różne emocje, to inni też powinni mieć podobne emocje. Znam parę osób, które próbowały się zabić. Z nimi łatwiej można na niektóre tematy porozmawiać. Oni też wiedzą, że granica między życiem a śmiercią może byś bardzo wąska. Moja mama chciała się zabić, mama mojego kumpla zabiła się, podobnie jak jego kumpelka. Ta jego kumpelka była chyba molestowana za dziecka przez własnego ojca, już nie pamiętam. Jeden znajomy, samotny, nie żonaty ;) zabił się, lekarz. W Niemczech jest podobno mniej samobójstw, ostatnio, bo więcej ludzi chodzi na terapię. Mnie też terapia w pewnych rzeczach pomogła. Człowiek ma kogoś, przy kim może powiedzieć, w sumie, co czuje. I nie jest za to krytykowany. Tak sobie piszę, nie robię tu jakichś głębszych wywodów.
Zadzwoniłem przypadkowo do NB (narkotyk B), bo pomyliłem skrót na telefonie. Usłyszałem "Słucham", więc odłożyłem słuchawkę, to znaczy, nacisnąłem oczywiście na ten czerwony guziczek. A może to nawet nie była ona? Musiałbym sprawdzić w internecie czyj to był skrót, możliwe, że wcale nie jej, tylko sekretarki jednej spółdzielni ;) Eh, życie.
Mam nadwyrężone łydki, więc żadnego sportu dzisiaj.
Co się dzieje w moje głowie? Co powoduje, że czuję mniej bólu niż kiedyś? Może to, że się bardziej izoluję? Kiedyś przeszkadzało mi bardziej, że mogą mnie sąsiedzi przez okno zobaczyć, teraz mnie to nie interesuje, o ile nie wykumają mojego hasła. Nie chodzę też nago przy zapalonym świetle i bez zasłon ;)
Moje lęki kosztują mnie sporo energii. W sumie, to nie mam też ochoty napisać, albo zadzwonić do NB (narkotyku B). Może uczę się unikać bólu? Może jest mi lepiej z sobą samym, trochę lepiej?
Idę dalej przez mój labirynt we mgle, czasami dostanę w łeb, czasami zaświeci słońce, ale chyba uczę się nowych technik. Ale Chiński idzie mi straszliwie powoli, prawie wcale. Ale walczę, nawet nie o życie, ale z zasady, żeby mieć lepsze życie. Bo tak ;)

Komentarze

  1. masz rację...
    z samobójcą chyba można porozmawiać na trudniejsze tematy.
    chociaż...
    pewnie jestem subiektywna.
    bo sama jestem po czterech próbach.
    i chyba jestem wyczulona na negatywne
    emocje
    stany
    samopoczucia
    innych, choć też i swoje.

    pozdrawiam Cię,
    autoagresywna i samobójcza Mrówka,
    http://pisane-lzami-krwi.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ludzie i tak wiele rzeczy nie zrozumieją..." Zgadzam się z Tobą...
    Bo w większości przypadków raczej nie chcą, bo tak jest im wygodniej...
    Ciężko jest dawać sobie radę w świecie ludzi, którzy go nie rozumieją...
    Bo jak można zrozumieć ludzi, którzy co chwila zmieniają swoje opinie i zdanie ?
    Którzy są z Tobą lecz przeciwko Tobie ?
    Maja się za dorosłych, a zachowują się jak dzieci ?
    Jak można ich zrozumieć ? Kiedyś próbowałam i traciłam tylko swój czas i nerwy... Kiedyś...
    Myślę, że wiele problemów znikłoby, gdyby ludzie nauczyli się mówić jeden z drugim, a nie jeden o drugim :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. "Myślę, że wiele problemów znikłoby, gdyby ludzie nauczyli się mówić jeden z drugim, a nie jeden o drugim :)" - dobrze powiedziane :)
    ja czasem sobie myślę...
    że ci dziecinni są bardziej skłonni do rozmów.
    są bardziej otwarci.
    a może...
    może po prostu patrze przez pryzmat siebie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe skąd Ci się te myśli samobójcze biorą i jak to czujesz, że chcesz umrzeć? Ja oczekuję od śmierci spokoju, braku bólu. Ale nauczyłem się też, że jak mam takie myśli, to im się przyglądam. "O chcę się zabić", albo "o jest mi strasznie smutno bez powodu, to pewnie moje tęsknoty z dzieciństwa", albo "znowu mam mrowienie i trudniej mi oddychać, chciałbym uciec, to lęk, ciekawe w sumie skąd się on bierze, z jakiego wydarzenia". Tak sobie dosłownie myślę. Kiedyś zalewały mnie fale tych uczuć i nie myślałem sobie przy tym wiele, tylko najczęściej bolało, albo tęskniłem, tak, w sumie też do bólu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. skąd mi się biorą?
    z panicznego lęku przed życiem.
    ja nigdy problemów nie rozwiązywałam.
    zawsze grałam na przeczekanie lub ucieczkę.
    ucieczkę w samobójstwo rzecz jasna.

    drugi aspekt, to oczyszczenie.
    próba samobójcza = katharsis
    symboliczne narodzenie na nowo.
    w pewnym sensie, to działa jak uzależnienie.

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, ale skąd Ci się wziął ten paniczny lęk przed życiem i potrzeba "oczyszczenia"?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!