Spacer i poziomy w grze

Poszedłem dzisiaj na spacer. Najpierw do kafejki, na cappuccino, a potem, pomyślałem sobie, że mogę przejść się po parku, zamiast biec, jak dziki osioł. Nie chciałem iść pobiegać, bo mam zakwasy, po wczorajszym workoucie, Zambie i paletkach, i jeszcze po piątku.
Tak się zastanawiałem nad tym, co się dzieje w mojej głowie. Włączają się jakieś schematy zachowania, myślenia i powodują, że czuję lęk. Wiem o tym. Ostatnio staram się je bardziej obserwować, w którym momencie się pojawiają. W jakiejś części mogę nimi sterować, unikając niektórych myśli. Tyle, że często chodzi o zrobienie czegoś.
Pomyślałem sobie też, że w sumie, to lepiej nic nie robić, leżeć na podłodze i wpatrywać się w sufit, niż oglądać seriale. Seriale, owszem, dla rozrywki, czy dla języka, ale nie jako ucieczka. Jak widać na załączonym obrazku szukam jakiejś drogi, jak w grze, gdzie trzeba się przesmykiwać między niebezpiecznymi miejscami, czasami się oberwie, ale jak się ma trochę praktyki, to przechodzi się na następny poziom. Oglądam australijski serial. Strasznie trudno ich zrozumieć. Z Amerykańskim raczej nie mam kłopotów, ale ten Australijski...
Trochę mnie kolano boli, trochę ramię, więc może sobie jutro paletki odpuszczę, tym bardziej, że ma to być trening tych lepszych drużyn.
Podłączyłem sobie wreszcie sprzęt grający. Seriale, to wymyślone życie innych ludzi, w dodatku często dla mnie mniej ciekawe od mojego. Więc pewnie je oglądam tylko po to, żeby uciec od tej pustki, od tego zimna we mnie. Ale dzisiaj po spacerze pomyślałem sobie, że pooglądam moje życie, tak dla odmiany.

http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105806,12357971,Jak_powstaje_zespol_stresu_pourazowego__PTSD__.html

Komentarze

  1. Brakowało mi dziś spaceru... ale ponieważ nie lubię tych samotnych....wolałam zostać w domu:) Chyba nie zdzierżyłabym dzisiaj swojego towarzystwa :)
    Trudno znaleźć właściwą drogę, skoro w wewnętrznym świecie jest wiele lęków, obaw i wiele dróg, które można wybrać.... Tylko na co się zdecydować...??. Co wybrać by odnaleźć spokój i satysfakcje?? Samotność zmusza do myślenia, nad sprawami nad którymi niekoniecznie chcielibyśmy się zastanawiać... dlatego chyba każdy wypełnia tą "zimną" pustkę... w taki czy inny sposób. Odwraca uwagę... I to nic złego. To nie ucieczka... raczej wypełnienie luki, która dokucza, czasem bardzo.
    W ramach pocieszenia dodam, że w tej samotności nie jesteś "osamotniony" wiele osób tak ma...:) ale kto wie.... znając nieprzewidywalność losu... całkiem szybko może się to zmienić. Przecież ponoć wszystko jest możliwe:) Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chodzi mi o samotność, która jako tako nie jest problemem, jest raczej efektem PTSD, po "polskiemu" nazywa się to "zespół stresu pourazowego". W sumie, to myślę, że większość ludzi nie wie, co to jest PTSD, jak i ja nie wiem, jaki mam olej w silniku samochodu, muszę zawsze sprawdzić, zanim doleję ;)
    Rozumiem co masz na myśli, ale moim zdanie nie odnosi się to do PTSD, które samo z siebie raczej tak sobie nie znika.
    Jak mówię, samotność, to w sumie pikuś ;) wiem, że wiele ludzi cierpi z tego powodu, że jest sama, ja też to traktuję jako coś negatywnego, ale nawet gdy jestem z kimś, to nie zawsze jest mi lepiej, a czasami nawet gorzej.
    Dlatego próbuję coś zmienić w mojej głowie, walcząc w sumie z PTSD, a nie z samotnością ;)
    Teraz mam więcej cierpliwości, żeby za każdym razem tłumaczyć, że chodzi o PTSD ;) Dlatego jestem trochę "inny" i pewne rzeczy widzę i czuję inaczej.
    Ale dziękuję za miłe słowa :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!