Sam do siebie

Rozmawiam ostatnio więcej z samym sobą, to znaczy, też z moim wewnętrznym dzieckiem. Nie robię tego oczywiście na głos, choć na ulicy już by nikt na to nie zwrócił uwagi. Mhmm, przyszło mi do głowy, że ostatnio głupio mi się zrobiło, jak coś sobie powtarzałem na głos, jak słuchałem Chińskiego, ale przecież i tak nikt nie wie, czy czasami nie rozmawiam przez komórkę ;)
Staram się uspakajać moje wewnętrzne dziecko. Możliwe, że zmienił się trochę ton moich rozmów z samym sobą. Może rzeczywiście jestem w stosunku do siebie surowy? Nie mam pojęcia, bo porównania z innymi ludźmi nie działają. Bo z kim mam się porównywać? Z tymi, którym się świetnie wiedzie, czy z tymi, którzy nie przeżyli?
Jem za dużo, choć jeden w pracy powiedział, że i tak jestem tam chyba najchudszy z tych w robocie, co oczywiście nie całkiem odpowiada rzeczywistości.
To ciekawe, ale lęk powoduje, że czuję, jakby się jakaś ołowiowa płyta na moją głowę nasuwała, mój mózg, jakby spowalniał swoje działanie. Trochę jak pręty w elektrowni atomowej, gdy wprowadzi się je do płynu spowalniającego. Staram się to obserwować.
Dzisiaj nie piłem mocnej herbaty na noc. Wolę iść znowu wcześniej spać. Jutro też jest dzień.
Jakby tu odnaleźć więcej radości życia, równocześnie nie wybijając się za bardzo z rytmu. I nadal nie wiem, co z Australią, nadal czasami myślę o NB (narkotyku B).
Ale jutro też jest dzień, choć ma być chłodniej. Ano, w Australii nie jest tak zimno ;)
Walczę dalej.

Komentarze

  1. Rozmowy z samym sobą są bardzo motywujące i przynoszą spore korzyści... Psychologowie twierdzą, ze takie rozmowy pozwalają pokonać stres... I nie są oznaką szaleństwa ;) A wypowiadanie swoich myśli na głos pomaga poradzić sobie z przeżywanymi emocjami - przynajmniej mi czasem pomaga, choć nie zawsze... I jak już zdarza mi się wypowiadać je na głos to jednak w miejscu, gdzie ludzi raczej nie ma...Wiesz, ludzie jednak są różni ;) Ja ostatnio bardzo dużo gadam ze sobą... Nawet prowadzę rozmowy na bardzo wysokim poziomie.. Wariatka? Nie... Lubię czasem porozmawiać z kimś, kto mnie rozumie...

    PS.Hmm - ja tez ostatnio jem stanowczo za dużo, choć wszyscy twierdzą, ze patrząc na mnie nie jem chyba nic :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. nie warto się porównywać do innych ludzi. lepiej do takiego siebie, którym chciałbyś być...

    OdpowiedzUsuń
  3. Temu najlepiej włożyć sobie słuchawki od MP3 do ucha i wtedy można gadać do woli, wszyscy myślą, że rozmawia się przez telefon ;)
    Ano, czasami trzeba pogadać ze sobą, żeby mieć rozmowę na odpowiednim poziomie, tak też uważa Sheldon, trochę zwariowany fizyk teoretyk, jeden z bohaterów "The Big Bang Theory" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację z tymi słuchawkami :)
    A wracając do rozmów z samym sobą... Wtedy przynajmniej nie denerwuje mnie, że kiedy coś mówię a ktoś mnie nie słucha, nie muszę powtarzać,nikt nie zapyta "co mówiłaś?"... Sama jestem dobrym i uważnym słuchaczem samej siebie ;) Zdarza mi się nawet wyniosłe dyskusje prowadzić. Czasem pewnie wygląda to tak, jakbym była wariatem, bądź wymyśliła sobie swoje niewidzialnego przyjaciela i z nim gadała... :) Dla mnie zrobiło się to już na tyle naturalne, że nawet tego nie zauważam... Ostatnio przyłapałam się, że lubię sobie iść na spacer, zamyślić się i coś mówić do siebie - takie głośne refleksje na spacerze... Staram się jednak ograniczać, bo nie lubię się uzależniać :) Aha - i nie wybijaj się z rytmu ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!