Granice

Tak sobie wczoraj przed snem obejrzałem krótki fimik o wspinaczach, którzy chodzą "free solo", czyli bez żadnego ubezpieczenia. W sumie, to nie mogą popaść w panikę, wtedy by po prostu nie przeżyli. Ciekawe jaki mają margines błędu? Sporo z nich przeżywa, to znaczy, wspina się tak parędziesiąt lat, jak bracia Huber.
To reklama i ma hełm na głowie, żeby nie oberwał skałką.
http://www.youtube.com/watch?v=-1L1Fm8QaK4
W pracy piję kawę. Zastanawiam się nad Australią. Czy lepiej zostać tutaj i trochę zarobić, żeby mieć więcej spokoju, czy jechać w nieznane, gdzie się może źle będę czuł? W każdym razie w lipcu jadę do tej Australii na miesiąc, ostatnia szansa, żeby się zastanowić.
Wczoraj paletki, smesh wychodzi mi trochę lepiej, powoli. Dzisiaj ścianka, z bardzo ładną blondynką, którą znam od lat. Miła, ma chłopaka, z nim kłopoty, ale ona tak zawsze, od lat.
W sumie, to jak sobie pomyślę, że się na ósemki wdrapuję, to znaczy, nie całkiem, bo ich nie przechodzę w kawałku, to się dziwię. Ale, w zeszłym roku jedną też przechodziłem. Tak sobie myślę, że kiedyś V+ było dla mnie dużo. Potem się starałem i jakoś nie szło to do przodu, a teraz nagle poszło, właśnie, jak się mniej staram, a bardziej zwracam uwagę na technikę. A może po prostu drogi są źle ocenione? Sport to dla mnie pewna skala porównawcza do życia. Walczę z moimi problemami i czasami myślę sobie, że za dużo wymagam, za dużo chcę. Ale, w życiu nie ma stopni trudności. To znaczy są, ale na ściance są tabliczki z określeniem trudności drogi. W życiu ich nie ma. Więc nie wiem, jak żyję, łatwo, trudno? Czasami mam wrażenie, że to jak VII-ka. Na VII nie wejdzie się raczej bez ćwiczenia.
Tak sobie piszę i piję mocną herbatę. Jest szansa, że mi się robota skończy? Co bym wtedy zrobił? Czasami myślę o NB (narkotyku B). Czyli, kręcę się w kółko. Czy to widać we mgle?
Staram się rozmawiać z moim wewnętrznym dzieckiem, też na sporcie.

Komentarze

  1. temat NB jest dla mnie zawsze bardzo ciekawy. nie wiem czy przez jego zagadkowość czy "mroczność" ;)
    miesiąc w Australii to będzie dobra próba na to żeby się sprawdzić. dobrze, że jedziesz. najgorsze są te niedokończone sprawy, które nas ścigają... chyba coś o tym wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już byłem dwa razy w Australii. Za pierwszym razem, jak tam byłem, umarł mój najlepszy przyjaciel, który marzył o Australii. Ale byłem tam wtedy blisko dobrej przyjaciółki. Teraz przyjaźń trochę zniknęła.
    NB, sam nie wiem, co o tym myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie da zapomnieć kogoś, kto był dla nas ważny w życiu... dlatego NB będzie się pojawiać w Twojej głowie choć z mniejszą częstotliwością... Czas sprawia, że takie osoby stają się mniej "wyraźne" ale nie znikają... to tak jakby były gdzieś tam we mgle, jedne w mniejszej drugie w większej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem człowiekiem koniunktiwu ;) Skąd w sumie wiesz, że NB będzie się pojawiać i z jaką częstotliwością? ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!