16 Tons

Budzę się rano i czuję niepokój, ciężar, lęk. Co może mi pomóc? Nie wiem, ale nie chcę się poddawać. W ciągu tygodnia jest lepiej, bo mam swój rytm, w weekend tygodnia gorzej.
Jakoś znalazłem tą piosenkę
http://www.youtube.com/watch?v=jIfu2A0ezq0
Tu text:
http://www.cowboylyrics.com/lyrics/classic-country/sixteen-tons---tennessee-ernie-ford-14930.html
"You load sixteen tons, what do you get
Another day older and deeper in debt
Saint Peter don't you call me 'cause I can't go
I owe my soul to the company store"
Ładował 16 węgla codziennie, miał płacone w kuponach ze sklepu firmowego, mieszkał w mieszkaniu firmy. Jego dusza należy do sklepu firmowego.
I co miał za ładowanie? Więcej długów każdego dnia.
Dlaczego mi się to skojarzyło? Może dlatego, że jest mi relatywnie dobrze. Walczę ze sobą, co na pewno jest ciężkie, bo przeszkody są w pewnym sensie niewidoczne, ale gdybym codziennie jeszcze musiał ładować 10, czy 16 ton węgla, to czy czułbym się lepiej? Mogę sobie pojechać do Australii, czy gdziekolwiek. Mam dach nad głową, jest mi ciepło, byłem pobiegać.
Fakt, czuję zimno w środku. Ale takie moje życie, jeden urodził się w słońcu, drugi w cieniu, jak w piosence
"I was born one mornin' when the sun didn't shine" - urodziłem się pewnego dnia i słońce nie świeciło
I picked up my shovel and I walked to the mine" -   podniosłem moją łopatę i poszedłem na kopalnię
"I was born one mornin', it was drizzlin' rain" -  Urodziłem się pewnego dnia, gdy mżyło
Fightin' and trouble are my middle name" - Walka i kłopoty, to moje drugie imię
Tłumaczę, bo może przeczyta to ktoś, kto nie zna angielskiego. W sumie, to fajnie znać języki.
Mam blokadę w głowie, gdy jestem w domu. Dom, to było miejsce lęku i strachu.
Uciekam na ściankę.
---
W sumie, to ciekawa, taka walka. Gdy nie napiję się herbaty, to nie potrafię usiąść do komputera, czy do biurka. Nawet nie wiem, co mi wtedy jest, co mnie trzyma i dlaczego. To znaczy, wiem, to moje lęki, nawet wiem, tak mniej więcej, jak to działa, ale, tylko mniej więcej. Nawet nie czuję tego za bardzo na moim ciele. Tego, co mnie tak trzyma. Głupio mi, że mnie coś tak trzyma. Złoszczę się też, ale leżę wtedy po prostu na łóżku, czytając coś, lub oglądając, jedząc coś, albo i nie. W jedzenie łatwo się ucieka. Cukier we krwi odurza trochę mózg, wpędza go w letargię.
A mimo wszystko jakoś walczę, szukam. Na ściance było tyle ładnych dziewczyn. I znowu zadaję sobie pytanie, dlaczego jestem sam? Może dlatego, że mam więcej spokoju, nikt mnie do niczego nie zmusza? Może nie wierzę, że bycie z kimś by mi dobrze zrobiło. Nie wiem.
Dzisiaj na ściance same łatwe drogi, nie licząc jakich dwóch, czy trzech siódemek. Słońce, ładna pogoda, przerwana na chwilę deszczem. Muszę kupić torbę podróżną, buty, może jakiś lekki ręcznik, załatwić międzynarodowe prawo jazdy. Tylko tyle? Uciekam przed tym wszystkim. Coś w mojej głowie nauczyło się, że lepiej uciekać, udawać martwego. To lata tresury, lata siedzenia jak mysz w pokoju, albo udawania, że nic się nie czuje, gdy stary groził, że zatłucze, a nie wolno mi się było ruszyć. Musiałem patrzeć na niego, o tym, żeby się zasłonić nie było mowy, gdy mnie uderzał. Tak mi się wydaje. Czy się zasłaniałem? Chyba nie. Pamiętam, jak dostawałem od jednego w twarz w podstawówce. Też się nie zasłaniałem. W liceum miałem już inną taktykę. Wtedy przywaliłem raz, ale miałem potem spokój, uważali mnie za lekkiego wariata, może. Ale tam nie było już tych prymitywów, czy jak ich zwał. Dowiedziałem się, że ten, który mnie napastował, powiesił się gdzieś w lesie, chyba parę lat temu. Paru się powiesiło. Kobiety bardziej narzekają, wygadają się, a faceci wieszają się częściej. Matka mojego kumpla, nie wiem, czy narzekała, ale popełniła samobójstwo.
Dlatego, w sumie, to uważam, że to sukces, że nie myślę o samobójstwie, albo bardzo rzadko. Kiedyś myślałem codziennie, planując termin zakończenia życia, albo jego metodę. Lepiej rozumiem, co się w mojej głowie dzieje, nie zabiłem nikogo. Ciekawe, w sumie, co by się działo, gdyby mi ktoś próbował dać w twarz. Muszę znowu trochę poćwiczyć. Robię czasami pompki na kostkach dłoni, to znaczy codziennie. Na filmach ludzie pocierają sobie kostki, bo ich pewnie bolą. Mnie dłonie bolały, gdy rozbijałem otwartą ręką orzechy włoskie, czy laskowe. W sumie, to parę razy chciał ktoś coś ode mnie, gdy tak sobie przypomnę. Ale, jakoś nie zwracam na to uwagi. Gdy mi za bardzo przeszkadza, to coś powiem, czy zrobię, odruchowo, tak, że dają sobie spokój. Tak bardziej w chińskim stylu.
Piję mocną herbatę, parzoną 5 minut. Ciekawe, co by w robocie powiedzieli, jakbym zniknął na pół roku. Rano budzę się i mówię sobie, że jestem wolny, bezpieczny. Mój brzuch mówi coś innego, ale co z tego. Czasami budzę się i czuję się wolny. Ciekawe, jak to będzie w Australii. Po prostu walczę dalej, nie zastanawiając się, dokąd dojdę, co osiągnę w tej walce. Droga jest celem.
A to mi zawsze poprawia humor, ale, trza znać angielski, czy inny australijski ;)
http://www.youtube.com/watch?v=eTGdOqp1jLI

Komentarze

  1. Trafne podsumowanie, że faceci wieszają się częściej.
    I nie myślenie, a przynajmniej rzadkie myślenie o samobójstwie to również duży sukces.
    I faktycznie, nie ma chyba nic gorszego niż letarg... Letarg zabija człowieka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.youtube.com/watch?v=YR7gyQaQK30

    Zazdroszczę Ci tej Australii bardzo. Nigdy nie byłam, ale wyobrażam sobie życzliwych ludzi, szumiący ocean i bezkresne piaszczyste plaże....

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.youtube.com/watch?v=fcCSnPfH0pA
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano, letarg zabija, a przynajmniej męczy, od środka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiem, czy się cieszę na Australię, po prostu postanowiłem sobie, to jadę, choć w sumie, to mi się wcale nie chce, chyba raczej wiem, że czasami muszę zmienić otoczenie. Może jak będę w drodze, to się będę cieszył.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!