Australia zamiast NB

Kupiłem sobie bilet na samolot, polecę do tej Australii na jaki miesiąc, czy co. Jedyna rzecz, która mnie coś tam z tych psycho-coś-tam jakoś coś tam przekonuje, to telepatia. Ciekawe, czy jest coś takiego? Podobno coś tam niby jakoś statystycznie w jakichś badaniach wyszło, ponad krzywą przypadku. Dlaczego o tym piszę? Bo zadzwoniłem do kumpelki z Australii, nie rozmawiałem z nią może od roku, czy coś, piszemy sobie czasami maile. Tego samego wieczoru dostałem smsa on NB (narkotyk B). W sumie, ostatniego dostałem na Wielkanoc, z życzeniami. Tym razem napisała mi coś w tym stylu, że nawet nie szuka kontaktu, bo uważa, że to nie ma sensu, że czasami myśli o mnie i życzy mi dużo słońca i przyjemnego lata. "Niech się wypcha", pomyślałem sobie i uznałem tą myśl za całkiem zdrową. Dosyć długi czas widziałem jej sylwetkę w wielu dziewczynach, teraz zaczynam myśleć, że to może te inne dziewczyny, to raczej następne moje dziewczyny. Może jakaś, z którąś coś wyjdzie.
Czasami budzę się rano niespokojny. Wtedy myślę sobie, że mojej Amygdali coś odbija, lekko. "Moje myśli znowu wchodzą na stare ścieżki", myślę sobie. Chyba zmieniło się moje spojrzenie na siebie samego, na to, co czuję i myślę. Może dlatego, że lepiej coś tam zrozumiałem, albo tak mi się wydaje. To znaczy, zrozumiałem, jak mózg działa. To znaczy, coś tam może zrozumiałem.
W piątek bolało mnie kolano, dlatego poszedłem na paletki tylko po to, żeby coś tam dla siebie potrenować, nie grać wcale. Po godzinie poszedłem do sauny. W sobotę wpadłem na fantastyczny pomysł, żeby sprawdzić, czy nadaję się do tego, żeby przebiec pół-maraton, bo akurat znajomi go biegną w Australii za miesiąc. Przebiegłem 17 km i kolano mnie potem nieźle łupało. W niedzielę ścianka. Lubię się wspinać, na pierwszego. Kiedyś wolałem na wędkę, teraz, w sumie, to jest mi to prawie, że obojętne. Myślę, że B jest trochę zazdrosna, bo ja rzadziej chodzę, a lepiej się jakoś wspinam. Kiedyś zastanawiałem się, jak to jest, wspinać się 7-ki, że to musi być cholernie trudne. Teraz robię 7-ki, bo 6-ki są nudne. W 7-kach można się spocić, trzeba coś pokombinować. 8- też są fajne. Wczoraj próbowałem jakąś 8+, ale chwyt pod nogą się przekręcił, bo był coś cienko przykręcony  i mi się już potem nie chciało, bo mi trochę ramieniem szarpnęło. Ja tu tylko o sporcie. Ale lubię też po prostu siedzieć wieczorem, czy rano, włączyć sobie muzykę i po prostu być. Zamknąć oczy.
Dzisiaj chciałem rozbiegać te 17 km, chciałem przebiec 6 km, ale skończyło się na 12, bo tak się fajnie biegło. Byłem potem czerwony jak burak, ale to może przez to, że mnie wczoraj słońce trochę ciachnęło.  W piątek wpada do mnie ojciec NB, na weekend. Dawno go już nie widziałem, mieszka w innym kraju.
Nie wiem, po co jadę do tej Australii, dla zasady. Nie wiedziałem co tam robić. Musiał bym sobie kupić torbę podróżną. Z takimi prostymi rzeczami mam problemy. Kupić torbę, iść do sklepu i wybrać jakąś, nawet wtedy, jak mi się żadna na 100% nie podoba. Ale za to mam już voucher na 10x ściankę w Australii, wynajmę sobie busika (chyba), jak ostatnim razem, wezmę rakietki do badmintona, notebooka, pobiegnę pół-maraton. Chciałbym po prostu wyjechać i już nie wracać. Szef projektu coś mi się pyta, czy mam już umowę, bo pracuję przez pośrednika. On wie, że jadę do Australii, mieliby lekki kłopot ze znalezieniem zastępstwa, ale nie ma ludzie niezastąpionych. Mam wrażenie, że nie robię wrażenia zmartwionego tym, że nie dostałem jeszcze tej umowy. Bo to normalka, że przychodzi później. Tym bardziej, że jej teraz nie podpiszę, ale dopiero jak wrócę z wysepki. Mój najlepszy kumpel chciał na tej wysepce wylądować. O jego śmierci dowiedziałem się jak tam byłem. Ludzie są, ludzie odchodzą. Ludzi warto szanować, a przynajmniej przyjaciół. Rozpisałem się. Walczę dalej. Możliwe, że coraz lepiej wiem, czego chcę, albo może jest mi po prostu spokojniej z samym sobą. Walczę dalej, starając się utrzymać kontakt z moim wewnętrznym dzieckiem, to miłe.

Komentarze

  1. Każdy wybór przy­chodzi nam z trudem, bo nie­pew­ność wpi­sana jest w nasze życie...
    Ale widzę, że jednak zdecydowałeś się na tą Australię ;)
    Piszesz "Australia zamiast NB" - tylko czy da się coś zamiast?..Jak to pisał J..L.Wiśniewski "zapisu bólu w jednym obszarze pamięci nie można wymazać zapisami szczęścia w innych.'...Dlatego może nie zamiast?...Może "dla mnie"... ;)
    „Niech się wypcha”, pomyślałem sobie i uznałem tą myśl za całkiem zdrową...
    Bo ta myśl jest całkiem zdrowa ;) Czasami wszystko zmie­nia jedna roz­mowa, jeden sms, jeden list...Bo wtedy uświadamiasz sobie, że nie warto...Że cza­sem trze­ba coś od­puścić, bez względu na to, co pró­buje nas za­trzymać — lu­dzie, wspo­mnienia, czy po prostu strach przed czymś nowym - żeby móc wy­pełnić to czymś no­wym, może wspa­nialszym…Czego Ci życzę... ;)

    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Każdy wybór przy­chodzi nam z trudem, bo nie­pew­ność wpi­sana jest w nasze życie…" - kto to znowu wymyślił? Takie ogólne hasła raczej niewiele mówią, choć są bardzo popularne ;) Trochę w stylu "Jutro wstanie słońce" ;)
    Nie zdecydowałem się na Australię, zdecydowałem się na urlop w Australii. "Zdecydować się na Australię" oznaczało by jakiś roczny pobyt, czy coś, czy pozostanie tam na stałe ;)
    Nie wiem, kto to Wiśniewski ;) I nie wiem, co się da "wymazać", a co nie, w mózgu raczej nic się nie "wymazuje", czyli nie kasuje połączeń,ale raczej pamięta lepiej pewne rzeczy, a niektóre gorzej ;) Tak przynajmniej stwierdzono.
    Dziękuję za życzenia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!