Bieganie na smutek

Obudziłem się może o czwartej nad ranem, czy coś koło tego. Powoli chyba dostaję gorączki przed podróżą, czyli "Reisefieber". Już wczoraj stwierdziłem, że muszę jednak coś pobiegać, przed tym pół-maratonem za tydzień, czy półtora. Czułem w sobie jakiś głęboki smutek, taki, który ściska trochę klatkę piersiową, trochę jakby boli, gdzieś tam w okolicy serca. Zrobiłem parę ćwiczeń i poszedłem biegać, po piątek. Widziałem nawet dwie dziewczyny w parku, które też truchtały. W czasie biegu smutek jakoś zniknął. W sumie, to gdy wybiegałem z domu, to złościłem się, że jakiś zakodowany schemat smutku wskoczył. To pewnie jakiś instynkt, który mówi "musisz się rozmnażać, znajdź sobie partnerkę", albo "musisz być z kimś, bo grupa jest bezpieczna". Wiadomo, taki instynkt nie gada do mnie bezpośredni, bo ma pewnie ze 150 tysięcy lat, czy może jeszcze więcej, to niby w jakim języku by miał gadać? Rozmawia ze mną językiem ciała ;)  Akurat kumpelka do mnie pisze i posyła zdjęcia z Grand Canyon. Mówi, że cieszy się za mnie, że jadę, bo pytała, czy się cieszę. Ona mnie już trochę zna.
W każdym razie, sprawdziło się, że sport dobrze robi, jak się nie przesadza, dziwne i w sumie proste. Wiadomo, coś tam się jeszcze nostalgicznego kolebie w moich emocjach, ale, da się wytrzymać. I tak kiedyś stwierdziłem, że smutek jest lepszy od bólu. Ból może prowadzić do myśli samobójczych, smutek, może do czekolady ;)

Komentarze

  1. Zauważyłam, że dużo chłopców potrzebuje kogoś, mimo to co wmawiają nam media, stereotypy..że niby mężczyzna nikogo nie potrzebuje, wystarczą mu koledzy, ewentualnie jakaś "laska" żeby się z nią przespać. Dostrzegam już od kilku lat, że to nieprawda. A dziewczyny w tym czasie, dzięki stereotypom owym, kreują się na takie "łatwe laski". Takie na chwilę, takie jednorazowe. Taka, co nie przytuli, nie pocieszy, nie porozmawia. Ale tak naprawdę każdy potrzebuje takiego "kogoś" na dłużej.
    Będę zaglądać :)
    PS. Fakt, smutek prowadzi do czekolady-wiem, bo sprawdzałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za media coś takiego wmawiają? Niestety nie mam telewizora ;) Ale fakt, media kreują jakąś rzeczywistość. U mnie smutek wieczorem prowadzi do orzechów laskowych z miodem ;) A czekoladę to jem raczej 80%, bo inną, to po prostu żrę, to znaczy, taką z orzechami ;)
    Cieszę się z odwiedzin :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda, smutek czasem ściska klatkę piersiową.
    widzę, że dzielnie sobie radzisz.
    dużo Słońca! (:

    OdpowiedzUsuń
  4. "na smutek czekolada". i od razu smutek wydaje mi się czymś malutkim. to prawda, lepsze to niż ból. tutaj nawet czekolada nie pomoże. choć ja osobiście średnio za nią przepadam :)
    to cieszysz się, że jedziesz czy nie?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie... masz dużo racji w tym co napisałeś.
    Zakochujemy się, bo chcemy się zakochać.
    Ale najpierw trzeba trafić na osobę, która również tego chce. A wtedy może i ona uzna nas za atrakcyjnych. Osobiście nie wierzę, że możliwe jest zakochanie się we mnie, ale kto wie... Może się mylę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Większość ludzi, która jest sama, szuka kogoś, bo człowiek, to zwierzę stadne, a nie jakiś niedźwiedź brunatny ;)
    Dlaczego uważasz, że to niemożliwe, żeby się ktoś w Tobie zakochał?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie, to są momenty, kiedy się cieszę, ale w tym momencie oznacza to dla mnie sporo stresu. Nie jadę tam, bo chcę "na urlop", ale dlatego, że mi się 5-letnia wiza kończy i jak mi odbije, to mógłbym w Australii zostać. Z tą wizą, to skomplikowane administracyjnie ;) Jadę, żebym sobie nie mówił "a mogłem pojechać". Czasami, to miałbym ochotę tam pojechać i zostać, to znaczy, uciec stąd ;) Ale wiem, że od siebie samego człowiek nie ucieknie. Poza tym, to jest mi chyba coraz lepiej, nawet tutaj, tak, że może tu mi dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!