Czekanie na deskę

Usiadłem sobie tu w kącie i zimno tu za cholerę, musiałem się przesiąść. Wczoraj nad morzem. Kiedyś by mnie strasznie ciągnęło do surfowania, ale teraz jakoś niespecjalnie. W sumie, to chciałem kupić deskę, ale zadzwoniłem do UA i ona mi kogoś zorganizowała, od kogo mogę pożyczyć, tyle, że ta dziewczyna jedzie gdzieś dzisiaj i ma mi posłać smsa z adresem jej kumpelki, czy chłopaka, gdzie się mam z nią spotkać. Rozmawiałem z nią wczoraj przez telefon.
Dzwoniła z samochodu, bo jej zostawiłem wiadomość. Ciągle mi trudno tych Australijczyków zrozumieć, nawet B, u którego mieszkam, to znaczy, płacę mu tygodniowo. Idę się dzisiaj wspinać z B, do hali. Przedtem ta deska, czekam na adres. Jestem tutaj rowerem, ale potem pojadę do domu i dalej samochodem. Ale kurcze zmarzłem. Już dawno mi tak zimno nie było. Tu poniżej 10C, nocą, teraz, to chyba ze 12C w cieniu, temu siedzę na tarasie, tej części ze ściankami z folii, ale ptaszyska tu i tak wlatują. Nikt ich specjalnie chyba nie przepędza, ludzie  im się po prostu przyglądają. Tak, jak w Polsce jakieś wróble, to tu większy kaliber lata nad stołami. Bardziej wielkości szpaka, czy kosa, aż do czegoś w rodzaju wrony.
Co do tej deski, to łatwiej było by mi kupić, ale stwierdziłem, że robię to, co chyba grupa tu robi, po prostu pożyczę. W sklepie powiedzieli, że by mi za pół ceny potem odkupili, ale. Tak zacznę o dwa dni później surfowanie, o ile jutro będą fale, ale "no worries", jak to się mówi, czyli po prostu na luzie.
Jeździłem tym samochodem, po lewej stronie drogi. Trochę to koncentracji wymaga, ale z automatykiem, to fajnie się jeździ.
Może się wreszcie nauczę synchronizować te zdjęcia tutaj, komórka z PC. Najpierw chcę zrobić kopię, bo nie mam zaufania do programów. Jeszcze mi zsynchronizuje w jedną stronę, czyli skasuje z komórki ;)
Fakt, dziewczyna by się przydała. Tak mi to ostatnio chodzi po głowie. Może dlatego, że lepiej się czuję, choć zrobiły mi się afty i z rana czuję jakiś lekki ból głowy w skroniach. Może za mało piję? Nie przepadam ostatnio za zimną wodą, poza tym, to nie wiem, ile jej wypijam, ale mam cały czas butelkę przy sobie, tyle, że czasami pustą ;) Ale powolny ten program do synchornizacji. Pierwsze co robię, to kupuję nowy komputer, bo mnie ten, w sumie, to od początku trochę wkurzał, bo buczał, czy coś tam jakby klekotało, to znaczy, wentylator, jak był podłączony do prądu. Chyba jestem wrażliwy na hałas, czy odgłosy. "hałas" napisałem przez "ch", ale mi automatyczne sprawdzanie ortografia pod Firefoxem pomogło, polecam :P
Powoli zaczynam się tu jakoś lepiej czuć. Bałem się trochę jeździć tym samochodem, taki mały lęk, ale, jakoś idzie, tym bardziej, że mam GPSa i mogę się lepiej na jeździe skoncentrować. Czasami źle pojadę, ale GPS jest cierpliwy. Wiem, że to się nie nazywa GPS, tylko system nawigacyjny oparty na GPSie, ale, tak mi się wygodniej pisze.
Chciałem skopiować zdjęcia, ale dotarło do 16% i stanęło. Siadło mi też połączenie internetowe, chyba przez program do synchronizacji. Będę musiał jakoś inaczej kopiować.
Dzisiaj coś o głupotach piszę, ale, taki dzień ;) Ta od tej deski jeszcze się nie zgłosiła.


Gold Coast, Surfer Paradise

Komentarze

  1. Gratuluję wyjazdu :)
    Umiesz surfować? Jestem pod wrażeniem :) Ja bym chyba nie dał rady xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :)
    Co do surfowania, to po prostu kwestia praktyki. Teraz są takie deski "szkoleniowe", na których jest łatwo stać, są grube i stabilne. Ja zaczynałem od w miarę zwykłej deski i trochę trwało, zanim coś tam się nauczyłem, choć i tak do dzisiaj cienko przędę w porównaniu z Australijczykami. Mieszkałem kiedyś nad Atlantykiem, to się coś tam nauczyłem. Myślę, że jakbyś trochę kiedyś potrenował, to na pewno byś się też nauczył :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!