Domek na wsi, czy prawie.

Siedzę akurat u matki męża UA. Bardzo miła, muszę wykumać jak zdjęcia wstawić. Domek z miniaturowym basenikiem. W sumie, to fajnie by było tak z rok w Australii zostać. Nawet nie mam czasu kiedy co tu napisać, bo cały czas albo się pakuję, albo jestem w drodze.

Komentarze

  1. chciałabym usłyszeć jak jeszcze potrafią wydzierać się ptaki :) to dobrze, że nie masz czasu pisać na blogu, bo to znaczy, że w życiu tyyyyle się dzieje :) domek i miniaturowy basenik w Australii... marzenie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano, nie było kiedy co napisać. Fajnie tam mają, ogólnie, to muszę przyznać, że zima tutaj jest dosyć przyjemna, temperatury trochę jak między wiosną i latem w Polsce, czy gdzie. Ptaki tu mordy drą, bo nie powiem, żeby śpiewały, choć niektóre próbują ;) A taki domek, to fajny, tylko trochę na końcu świata, i basenik też fajny. Też mi się to podobało :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!