Jak zresetować głowę, kto szuka, może znajdzie, albo i nie ;)

Straaaszliwie coś powolne tu coś to połączenie z blogiem, z innymi stronami chyba szybciej. Siedzę na placu w Bribane, nie w tym parku, bo tam o tej porze nudno, 19.33, to tylko ptaki skrzeczą i myszy biegają, czy jakieś inne oposy. Tu trochę ludzi chodzi, bo centrum miasta. Nawet nie poszedłem na ściankę, bo mnie jeszcze coś nogi bolą, to znaczy, trochę sztywne. Tak sobie siedziałem na mieście po ławkach. Właśnie wypiłem kawę, ale kofeina coś już słabo na mnie chyba działa, nie dostaję takiego kopa. Moja pierwsza kawa dzisiaj.
Trochę zaczynam żałować, że nie wykorzystałem tej wizy do pracy, ale trudno, wcześniej nie byłem gotowy. Nie ma co na siłę uważam. Tak sobie siedziałem, czy włóczyłem się wzdłuż rzeki i pomyślałem, że szkoda, że nikogo nie mam. To nie jest nowa myśl, ani specjalnie odkrywcza ;) Prawie każdy, który tu blog pisze i jest sam, na to narzeka, że jest sam. Ale też pomyślałem sobie potem, że w sumie, to nie jest mi tak źle, nic mnie nie boli, nie mówię tu o kolanie, ale o tym bólu w środku głowy, nie jestem specjalnie smutny, mam trochę kasy, tak, że nie muszę się martwić, czy będę miał jutro na chleb, czy za miesiąc. Mogę tak sobie przez chwilę pożyć. Co będzie za rok, tego i tak nie wiem. Ale, powoli może muszę się zastanowić, czego chcę w przyszłości. Bo jak człowiek się chce zabić, to nie musi sobie pewnych pytań zadawać, bo wie, że i tak go za rok, czy dwa nie będzie. To znaczy "wie", tego nie wie, ale, tak sobie myśli. Ale chodzi tu tych Azjatek, można się poskładać, co druga to ładniejsza, po Niemczech, to człowiek się nie może napatrzeć. Nie chcę narzekać, ale Niemkom coś brakuje tej kobiecości, czy cholera wie czegoś, może czegoś w wyrazie twarzy? Te Azjatki przypominają mi trochę Polki, w stylu, nie waż się do mnie podejść, ale odstrzelone do niemożności, tak, żeby kogoś poderwać ;)
Muszę zacząć jeździć łódką, jak w Hamburgu, bo od centrum, gdzie zawsze się włóczę, do ścianki to kawałek, bo brakuje niejako jednego mostu, choć jest ich parę, a łódką, to jak kamieniem rzucił.
I gdy patrzę na dziewczyny, to mogę zaobserwować, jak się we mnie mechanizmy obronne odzywają "ta za młoda", "ta pewnie głupia, bo tak fajnie wygląda". Nie mówię, że one mają sens, jak większość mechanizmów obronnych, tych popsutych. Ale pojawiają się w mojej głowie, jak kiedyś myśl, o samobójstwie. Tyle, że nie czuję już tak tego głębokiego, bolesnego smutku, gdy widzę te dziewczyny, tak blisko i tak daleko. W sumie, to zastanawiam się, czego K chciała, dlaczego przyszła na lotnisko, może po prostu tak, a może nie. Tajemnicza Japonka ;)
Będę chciał znowu trochę dyscypliny wprowadzić, popisać, bo się obijam. Nawet jakoś nie chce mi się iść surfować, może dlatego, że chłodno, może nie mam głowy do tego, albo musiał bym samochód wynająć. Ale, nie śpieszy mi się, jedno po drugim. Ważne, żebym uczył się walczyć z tą bezwładnością, która mnie ogarnia, gdy myślę o czymś, co muszę zrobić.
Odpisała mi parę dni temu jedna znajoma, piosenkarka. W sumie, też za młoda i ma chłopaka, ale miły kontakt, tak po prostu. I naprawdę ładnie śpiewa moim zdaniem. Ale, jak wiadomo, to subiektywne.
http://www.youtube.com/watch?v=txTaQVYABOQ
I w dodatku, pochodzi poniekąd z Australii, choć mieszka w Niemczech ;)
Nic to, spadam zaraz, próbuję dalej walczyć. W sumie, to miło myśli się o tym, żeby napisać książkę, brakuje mi trochę tej nutki artystycznej w moim życiu, kiedyś była gitary, od rana do wieczora muzyka, czy matematyka, czy coś, teraz, w sumie, nie można cały dzień biegać.
Coraz bardziej mi się mój urlop podoba, tak, nic konkretnego nie robić, trochę mózg przeczyścić. Ale tych Australijczyków to i tak mało rozumiem, nie licząc mamy M, z Gold Coast, ją dosyć dobrze rozumiałem, choć ona stamtąd.

Komentarze

  1. cieszę się, że wypoczywasz i relaksujesz się :)
    takie oderwanie każdemu jest potrzebne.
    uważaj tylko w wodzie, bo mówili dziś w tv, że w Australii orka poturbowała surfera :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano, staram się wyluzować, wiadomo, życie to walka ;) powoli się do tego przyzwyczajam ;) i chodzę regularnie biegać, to mi jednak poprawia humor.
    Wiem, że jednego puknął wieloryb, a nie orka, ale, co jakiś czas jakiegoś surfera coś tam dziabnie. Tyle, że ja jeszcze nie dotarłem do morza, a na suchym lądzie to mnie chyba żaden rekin nie dopadnie, choć, nigdy nic nie wiadomo ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!