Park i bieganie

Siedzę sobie w parku, jest ciemno, bo tu robi się już ok. 19 ciemno, chyba, a teraz jest krótko po 20. Tam gdzie mieszkam nie ma internetu, a tu w parku jest, za darmo 5 godzin. Myślałem, że jest 20C, ale teraz widzę na komórce, że są 24C. Wilgotno. Byłem właśnie na kawie z UA, kiedyś mi się bardzo podobała, teraz jest mężatką, wyszła za jakiego Australijczyka. Ale miło było się z nią spotkać i pogadać. Wczoraj przyleciałem o 6 nad ranem, odebrali mnie, UA z jej facetem, małomównym. Dzisiaj mieliśmy się iść wspinać. Przez ten cały jet-lag, czy jak to się nazywa, nie umiałem się poderwać do 14. Czułem się jakoś dziwnie. Mówiłem sobie "i co ja robię tu", jak w piosence elektrycznych gitar. UA odmówiła wspinaczkę, później, na kawie, powiedziała, że jej faceta głowa bolała, a on miał cały sprzęt przy sobie. "Głowa go boli", pomyślałem sobie, "pewnie ma migrenę ;)" ale nie powiedziałem nic. Poszliśmy na kawę i do sklepu, gdzie kupiłem chyba z kilogram orzechów. Coś mi chodzi po nodze. Może mrówka, czy co, bo jedna mała chodziła mi przed chwilą po ekranie. Pełno tu jakichś ptaków, czy innych zwierzaków. Miło się siedzi w parku, przy drewnianym stole, w ciemności. Są oświetlone stoły, bo pełno tu miejsc do grilowania, z betonowymi stołami i ławkami. To gazowe, czy elektryczne grille. W Australii tego pełno na każdej łące.
UA wybiera się znowu gdzieś w świat, ze swoim facetem. Byli już raz przez dwa lata w podróży. Kiedyś, to bym poczuł lekkie ukłucie smutku, teraz, gdy o tym opowiadała, nie poczułem nic. Myślę, że jest mi lepiej, niż kiedyś. Rano zastanawiałem się, co tu robię. Wczoraj podobało mi się. W sumie, to chętnie bym tu dłużej został, ale nie znajduję żadnej wymówki. W Niemczech mam robotę, tu musiał bym szukać. Ale, powoli zastanawiam się, czego tak właściwie chcą. Kobieta by się przydała i napisać książkę i nauczyć jeszcze paru języków. Ale, ogólnie, to brakuje mi też spokoju w sobie samym. Gdy piszę, to mam więcej tego spokoju. Mogę sobie tu tak siedzieć i jakby rozmawiać z kimś, przez internet. Wcinam suchą bułkę. Cały dzień jadłem pomarańcze, kiwi i orzechy z miodem. Mój nastrój poprawił się, gdy poszedłem pobiegać. Ciężko mi się na początku biegło, jakoś duszno, ale potem się rozkręciłem. Tak sobie powoli truchtałem, chciałem wbiec na tą górkę tutaj. Jakiś facet pokazał mi drogę. Spotkałem go znowu po jakichś 10 minutach, bo zamiast pobiec dróżką, na której było napisane "nie ma przejścia", dodam dla mojej obrony, pobiegłem na okrętkę. Wymieniliśmy parę zdań z tym facetem i tym razem pobiegłem właściwą dróżką, bo nie była to już droga. Po raz pierwszy musiałem się na chwilę zatrzymać, bo mi tchu zaczęło brakować. Na szczęście, na tej górce była woda, nawet jakaś knajpka, czy kafejka i oczywiście asfaltowa droga ;)
Australia ma coś w sobie, pełno tu zwierząt i ptaki drą się inaczej. Tu na przedmieściu, gdzie mieszkam, raczej nie widzi się za wiele ładnych dziewczyn. Australijczycy chyba jedzą więcej niż Niemcy, czy Polacy, patrząc tak na nich.
W piątek jadę na South Coast, czy gdzie to ma być ten pół maraton. To nad morzem. Będę nocował u rodziców M, czyli faceta UA. Ciekawe jak to będzie. Fajnie to spotkać znowu prawdziwych Australijczyków w ich naturalnym otoczeniu. Ogólnie, to są oni chyba bardziej zamknięci, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Przypominali mi oni kiedyś Szwedów. Uprzejmi, ale na dystans. Po prostu trochę inni.
Jak widać na załączonym obrazku, bieganie pomaga. Jutro chcę trochę iść na ściankę, kupić kartę telefoniczną z internetem. Póki nie pada, to fajnie się w parku siedzi, ze 100 metrów dalej w miarę ruchliwa ulica, w miarę. Jakieś świerszcze, jakieś ptaki. Jest nawet drążek do podnoszenia się. Czasami nie chce mi się wyjeżdżać, ale czasami chyba muszę.

Komentarze

  1. fajny klimat, australia musi byc piękna :) niestety czasem musimy robic cos w brew swojej woli co nie jest fajne...ale cóz życie takie już jest...tez kiedys biegałem, po 30 minut dziennie, jak rzucałem palenie, no ale cóz naług zwyciężyl neistety...może kiedys znowu zacznę beigać :) Baw się dobrze pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodzisz do góry nogami?
    Czy tam jest teraz zima?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, podróże między krajami i kulturami muszą być meczące ale i pouczające, trochę w Tobie niepewności co powinieneś zrobić, gdzie być, ale na pewno jesteś tam gdzie Twoja większość decyzyjna chce. Pomyślałem że fajnie byłoby zobaczyć te ławki podświetlane, lasy, ścianki, może kangury, gdybyś zamieścił parę fotek z Twoich podróży to byłoby fajne, pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja biegam trochę dla kondycji, trochę, żeby nie przytyć, ale chyba też dlatego, a może przede wszystkim dlatego, że to lubię. To fajne uczucie, czuć swoje ciało, niejako może uciekać w akcję. Lepiej się potem czuję. Czasami, gdy nie wiem, co ze sobą zrobić, to fajnie jest pobiec przed siebie, tym bardziej, że przeważnie mieszkam tam, gdzie fajnie można pobiegać, jak szukam mieszkania, to zwracam na ten aspekt uwagę. Myślę, że można palić i biegać, jedno nie wyklucza drugiego. Najtrudniejsze są pierwsze dwa tygodnie, jak się dłużej nie biegało.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, chodzę do góry nogami, dokładniej mówiąc, to często na rękach. Chciałem napisać, że dlatego są tu popularne to buty UGG, bo można je na ręce i nogi założyć, ale przyszło mi do głowy, że jeszcze nikogo tutaj w tych butach nie widziałem. Dzisiaj jadę do centrum, tam popatrzę ;)
    Tu zima, czyli nocą było +14, w ciągu dnia +24. Latem jest tu chyba nocą +24 a w ciągu dnia +34 ;) z tego, co pamiętam.
    Pozdrawiam stojąc na głowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niepewność co robić, to moje drugie imię, ale z tymi zdjęciami to fakt, może wstawię parę takich normalnych, jak chociażby z tego parku. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moze Ci uderzy do glowy woda sodowa, jak tak na niej stoisz w tej Australii czy innej Austrii ;)
    Taka przygoda moglaby przyniesc wiele niespodzianek !
    Ja tez dzisiaj stalam na glowie, ale na jodze.
    Niezla tam pogoda, jak na zime.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, na pewno będzie fajnie nam pooglądać te ciekawe miejsca w których bywasz, nie każdy ma możliwość takich podróży i zwiedzania to choć pooglądamy sobie zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!