A w niedzielę nic

Wczoraj, czyli w niedzielę, nie robiłem nic. To znaczy, oglądałem jakieś kawałki filmów i spałem. Pewnie, chciałem trochę rzeczy zrobić, ale jakoś nie udało mi się za nic zabrać. Nawet nie poszedłem do parku zobaczyć, jak kumpelka biegnie 5 km. Bo w sumie po co.
Coś mi się ostatnio nie chciało pisać. Nawet nie wiem dlaczego. W sobotę byłem na urodzinach, dało się wytrzymać. Myślę, że może kontakt z jaką dziewczyną by mi się przydał. A z drugiej strony, to mam święty spokój. Nie wiem, co lepsze.
Przeczytałem wczoraj, że chyba Hiszpanie, czy inni Portugalczycy, czy może Anglicy, mieli kolonię, gdzie używali niewolników. A żołnierze, którzy tam stacjonowali, musieli udowodnić, że kul nie marnowali, i że każdą wystrzeloną kogoś zabili. żeby to udowodnić, obcinali zabitym dłoń. Całymi koszami później te dłonie zwożono. A jak nie zabili, a potrzebowali dłoni, to ucinali jakim czarnym. Dzieciom, czy dorosłym, to chyba nie odgrywało znaczenia. Było parę zdjęć, ale nie będę ich tu załączał, bo są dosyć drastyczne. Dzieciaki, z obciętą jedną dłonią.
Dlatego tak sobie myślę, że ciekawe, co się będzie za jakichś 200 lat o nas mówiło. Choćby o masowej hodowli zwierząt. Kiedyś trzymano niewolników, jak zwierzęta, choć kobiety się do gwałcenia nadawały, mimo, że "zwierzęta". Teraz hoduje się masowo prawdziwe zwierzęta. W sumie, to wiele ludzi uważa, że człowiek jest czymś lepszym od zwierzęcia, bo umie pisać i mówić. Bo jakieś proste narzędzia to zwierzęta też zrobią, więc to się nie liczy, używanie narzędzi.
Szczerze mówiąc, to patrząc na zachowanie ludzie wcale nie widzę aż tak dużej różnicy między nimi, a "zwierzętami".
W mojej głowie startowane są programy, jak "rozmnażanie", "jedzenie", "bezpieczeństwo", to z tych głównych. Instynkt rozmnażania, nazywanych jest miłością, przeginanie z jedzeniem, obżarstwem. By czuć się bezpiecznie budujemy sobie gniazda, z zamkami u drzwi. Jak króliki, które budują norki w ziemi. Tygrys, czy inny lew, po prostu leży w trawie, nie buduje on żadnego gniazda. Większe roślinożerne też nie. I znowu muszę pomyśleć o Ikei, gdzie ludzie kupują patyczki, czy inne materiały, z których budują sobie kawałki gniazda, meble. Jak wróble u mnie na podwórku.
Coś w naszej głowie po części nami steruje, czasami jest silniejsze od świadomości, albo nagina "świadomość" tak, by wierzyła ona, że robi coś "od siebie". Ale nawet ta podświadomość, to też ja.
Oglądałem parę filmów wczoraj. Ludzie sterowani instynktami i emocjami. Tu jakiś facet, który gwałci kobiety, nawet nie reflektując dlaczego, przynajmniej nie w  tym filmie. Jak nie daje rady się powstrzymać, to go to martwi, czy boli. Rzuca swoją dziewczynę, bo oczywiście, ma dziewczynę i popełnia samobójstwo. Ona, oczywiście go kocha, też jest trochę pokręcona i nie wie co zrobić, jak on sobie przy niej, siedząc nad morzem, żyletką żyły przecina. Dramat. Oglądałem do końca ze ściszonym głosem, bo nie mogłem znieść tego zawodzenia. Tak, jakby nie dało się zrobić opaski na ręce, żeby krew zatamować. Nie mówiąc już o tym, że nie byli w stanie zanalizować sytuacji. Bo wiadomo, to emocje, uczucia, to one tak nimi miotały. Dlatego mówię czasami, średniowiecze w podejściu do tego, co się w głowach dzieje. Ale, człowiek, to istota wyższa ;) Z duszą i Bogiem za pazuchą. Już nie chcę nic na temat Boga pisać, tak, jakby jemu zależało na tym, żeby kobiety na głowach chusty nosiły.
Ciekawe, jak można, i na ile, takie programy w głowie zmienić. Podobnie, jak zmienia się technikę w grze w paletki, czy technikę biegania. Wiele rzeczy jest wyuczonych. Jak obchodzenie się z dziećmi. Dlatego może część matek zabija swoje dzieci, bo nie nauczyły się kochać. Wiadomo, dla społeczeństwa jest lepiej, gdy powie się, że one miały coś z głową. Wtedy, to nie trzeba się zastanawiać. Bo część może miała coś  z głową, ale część chyba nie. Czy mieli ci żołnierze coś z głową, gdy obcinali murzynom dłonie? Albo kapowie, czy ssmani z Auschwitzu? Albo ruscy w gułagach? Tak można w nieskończoność.
Chciałem znaleźć jakiś pogodny film, ale chyba jest więcej głupich filmów, czy takich, o morderstwach, czy "action", niż jakichś fajnych, w miarę normalnych.
Niektórzy mówią, że nie lubią poniedziałków, jak chyba nie przepadam za niedzielami, czy coś.
Coś mnie dzisiaj dusi, tak, jakby mi trudniej było oddychać. Wiadomo, jakiś tam lęk. Gdy go czuję, to wtedy trudniej mi zapanować nad moimi ruchami. Moje ręce są trochę jakby zdalnie sterowane. Ogarnia mnie lekka senność. Ciekawe, jak się tego pozbyć, albo może po prostu przeczekać, robić swoje. A może wrócić do przeszłości. Wracam i czuję, że to samo miałem, gdy stałem przed starym, albo, gdy siedziałem w moim pokoju, wiedząc, że on może w każdym momencie wejść.
W sumie, to mnie nie zabił, przeżyłem. Straszny sukces. I on straszny gieroj, bo bił swoje dziecko. Pięknie.
Ale teraz go tu nie ma i już nigdy nie będzie. A jeśli go jeszcze kiedyś spotkam, to już nie tego samego człowieka, ale jakiegoś chorego, który ma pomieszane w głowie i jest jakby milszy.
Słucham sobie Bacha, preludiów i fug, G.Gould. Też się gubił w swoim świecie, ale za to ładnie grał.

Komentarze

  1. http://angelofmysteris.blog.onet.pl/2013/09/17/blog-liebster-award/

    Jeżeli nie chcesz, nie musisz odpowiadać, aczkolwiek to fajna zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, szczerze mówiąc, to nie chce mi się odpowiadać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!